sobota, 16 maja 2015

21. Kim ja jestem?

Lucy miała wrażenie, że zabłądziła. W sumie czuła tak odkąd tylko opuściła bezpieczną strefę, którą stworzyła jej matka. Straciła masę czasu na walce z demonem, ale był jeden plus- stoczyła swój pojedynek więc teraz mogła się skupić na szukaniu przyjaciół.  Poczuła nagle falę gorąca jednak nigdzie nie było żadnego źródła ciepła. Czyżby zbliżała się do kogoś? Przyspieszyła kroku. Z każdą chwilą Lucy czuła co raz większe gorąco jednak nie przeszkadzało jej to.
Po niedługiej chwili dotarła na skalną pustynię. Przy dużej skale siedział skulony Natsu. Lucy poczuła niesamowitą ulgę. Wreszcie go znalazła.  Zaczęła biec w jego kierunku jednak drogę odgrodziły jej płomienie.
-Ach! Natsu!- krzyknęła aby zwrócić uwagę chłopaka jednak on dalej siedział skulony nie zauważając co się dookoła niego dzieje.- Natsu słyszysz mnie?
-Kim...ja...jestem?- zapytał niewyraźnie chłopak.
-Natsu! Spójrz na mnie! - blondynka zaczęła panikować. Wiedziała, że z demonem Pandory nie ma żartów jednak nie miała bezpośredniego kontaktu z Natsu, a płomienie odgrodziły jej drogę do chłopaka przez co nie miała możliwości aby mu pomóc.
-Kim...ja....jestem?- dalej pytał cicho.
-NATSU!- Lucy prawie szlochała.
-Kim ja jestem?- chłopak złapał się mocno za głowę i zaczął trząść- Po co się narodziłem? Po co istnieję?
-No właśnie, po co hihihihi...I tak nikt cię nie pamięta- odezwał się głos, który Lucy już doskonale znała. Demon atakował- Nawet twój ojciec cię porzucił.
-Mój ojciec?- zapytał przerażony Natsu.
-Nie chciał cię. Nikt cię nie chce. Niepotrzebnie się narodziłeś. Niepotrzebnie istniejesz.
-Niepotrzebnie istnieję...-powtarzał Natsu, a Lucy pękało serce.
-Nie! To nieprawda! Natsu nie słuchaj go!- krzyczała jednak Natsu nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi.
-Zgiń- odparł spokojnie głos- Zniszcz byt znany jako Natsu Dragneel .
-Zniszczę byt znany jako Natsu Dragneel- powtórzył chłopak. W jego ręce pojawił się miecz, który chłopak skierował na swoje serce.
-Natsu błagam cię! Nie rób tego!- Lucy zaczęła płakać. Jeżeli Natsu zginie na jej oczach...Nigdy sobie tego nie wybaczy. Poczuła, że ułamki sekund dzieliły ich od tragedii. Przebiegłą przez płomienie, który osiadły na jej bluzce wypalając dziurę na jej bocznej części oraz na frotce do włosów, niszcząc ją sprawiły, że włosy Lucy opadały prosto na jej ramiona. Oczywiście oprócz zniszczenia ubrania Lucy doznała również licznych poparzeń głównie na odsłoniętych nogach. Ból nie pozwalał jej dalej iść, ale tyle ile dotąd przebiegła wystarczyło by mogła wyjąć miecz z dłoni Natsu i go objąć.
-Nie możesz tego zrobić Natsu.- zaczęła mówić płacząc- Nie jesteś niepotrzebny. Masz masę przyjaciół, dla których jesteś niesłychanie ważny. Jesteś w końcu Natsu Dragneel,Salamander, syn Igneela i mag Fairy Tail! A także jesteś osobą, którą kocham...Nie mogę cię stracić- Lucy mówiła coraz ciszej. Kończąc wypowiadać ostatnie słowa magini wtuliła się w chłopaka.
-Lucy...-wyszeptał zdezorientowany chłopak. 
Blondynka poczuła jak jeszcze więcej łez napływa jej do oczu. Nie były to jednak łzy smutku, ale łzy radości. Natsu ją sobie przypomniał.
-Tak to ja- potwierdziła- i jestem przy tobie- przybliżyła swoje czoło do czoła chłopakach tak, że teraz obydwoje się stykali. Chłopak również objął dziewczynę i mocno do siebie docisnął. Jego ruchy dalej były dość niemrawe jednak Lucy cieszyła się, że Natsu wreszcie wychodzi z amoku.
Po demonie nie było śladu. Nie odzywał się, a ogień przestał płonąć. Po chwili dwójka przyjaciół znalazła się w miejscu, które można by określić jako pustka. Dookoła nich nie było nic.
********
Mirajane nie wiedziała jak ma walczyć z demonem. Przybrał on postać jej siostry co tylko utrudniało zadanie pozbycia się go. Strasznie ją irytował fakt, że jako osoba, która sprawuje władzę nad duszami demonów nie może pokonać tego stworzenia.  To prawda, że w tym wymiarze nie mogła się przemienić, ale musi być coś...jakiś słaby punkt. Czemu demon przemienił się w Lisannę? Myślał, że w ten sposób Mira będzie się powstrzymywała? Czyżby uważał miłość za słabość...? 
Mirajane miała mało czasu aby zastanowić się nad atakiem i przeanalizować posunięcia demona. 
-To jak? Poddajesz się one-chan?- twarz Lisanny znów się wykrzywiła w demonicznym uśmiechu. 
Mirajane przyszedł do głowy pewien plan...
-Skądże...Wybrałeś sobie najgorszego możliwego przeciwnika- zaczęła spokojnym i nieco chytrym tonem- Jeżeli walczyłbyś z jakimś innym magiem to prawdopodobnie miałbyś przewagę jednak w moim przypadku...Ja zawsze mam przewagę gdy walczę z demonami!- Teraz to Mira uśmiechnęła się jak demon, a jej źrenice przeraźliwie się zmniejszyły. Pewność dziewczyny wyprowadziła demona z równowagi więc postanowił przestać dłużej czekać i zaatakować. Mira zgrabnie uniknęła jego ataku. Chwyciła Lisannę za ramiona i zrobiła przewrót nad demonem lądując dokładnie za nim. 
-To i tak na nic- ostrzegł ją demon- Oprócz sprawności fizycznej w ludzkiej formie mogę używać również magii.- w dłoniach Lisanny zgromadziła się mroczna energia z domieszką zielonego światła uderzająco podobna do mocy Pandory.  Wycelował promieniem światła w białowłosą trafiając ją w lewe ramię. Mira złapała się za  bolące miejsce i syknęła z bólu. Postanowiła się pospieszyć z realizacją planu. Podbiegła do postaci Lisanny tak szybko, że demon nie zauważył kiedy stała obok. Mira zrobiła coś niespodziewanego...Przytuliła się do siostry i szepnęła jej na ucho.
-Przykro mi to mówić siostrzyczko....ale wygrałam- zachichotała podobnie do demona ukazując swoją dawną osobowość. Zanim Lisanna ją odepchnęła Mira zdążyła polizać ją po policzku. 
- Ty idiotko!- zdenerwował się demon.
-Hahaha. Przejęcie- powiedziała Mira ze swym demonicznym wyrazem twarzy. Demon poczuł jak traci swoje moce...Ludzkie ciało zniknęło, a on sam zaczął słabnąć.
-Jak?-zapytał słabym głosem.
-To prawda, że nie mogę używać tutaj przejętych przeze mnie dusz bo twoje uniwersum blokuje takie możliwości wszelkim intruzom jednak...Nic nie zabrania mi przejęcia twojej duszy. 
-Myślałem, że wszystkie twoje umiejętności zostaną zablokowane. 
-Po prostu mnie nie doceniłeś. To twój największy błąd. A teraz zniknij!- Mira uderzyła o podłożę zielono-czarnym promienieć co spowodowało, że całe uniwersum zostało otoczone przez idealnie białe światło. Potem się rozpadło. 
********
Członkowie Fairy Tail, którzy właśnie wydostali się z dziwnego świata, który został stworzony przez moce Pandory wylądowali na zimnych marmurowych płytach. 
-Co jest?- zapytała Mira, która podniosła się jako pierwsza. Ujrzała wszystkich , którzy wcześniej zostali wciągnięci do tego uniwersum. Białowłosa odetchnęła z ulgą. 
-Nic wam nie jest!- radość białowłosej podzieliła również Lucy, która z entuzjazmem w oczach zaczęła szukać Levy. Chciała jej podziękować. To co zobaczyła jednak przerosło jej najśmielsze oczekiwania.
-Pomóżcie jej! Juvia  nie chce się obudzić!- po policzkach Levy spływały łzy. Od razu wszyscy podbiegli do dziewczyn jednak widok Juvii wprawił ich w osłupienie. Połowa ciała dziewczyny była pokryta czarnymi cieniami. Lucy dotknęła przerażająco wyglądającej dłoni niebieskowłosej. Była zimna niczym lód. 
-Cholera- zaklęła Mira- to wszystko przez tego demona. 
-I co teraz zrobimy?- zapytała przerażona Lucy. 

Dziewczyny skupiały swą uwagę na Levy jednak z boku na posadzce siedział Natsu. Pamiętał teraz kim był i kim byli jego przyjaciele jednak pamiętał również wszystko co wydarzyło się w wymiarze Pandory. Pamiętał doskonale jak swoimi słowami sprawił, że Lucy zaczęła płakać. Pamiętał, że przez niego rzuciła się w ogień doznając licznych poparzeń. Miał przed oczami jej twarz wykrzywioną w grymasie bólu jednak próbującą to ukryć...Pamiętał również to co powiedziała mu blondynka,a dokładniej to, że wyznała mu miłość. Uświadomił sobie jak bardzo był słaby. Nie poradził sobie z demonem podczas gdy większości udało się go przezwyciężyć. 

-Jeżeli to sprawka demona to sądzę, że uda mi się jej pomóc.- Mira wyciągnęła swoje ręce nad niebieskowłosą i w jej dłoniach pojawiły się dwa kuliste i zielone światełka. Cienie z ciała dziewczyny zaczęły znikać. Gdy Juvia wyglądała już lepiej wszyscy odetchnęli z ulgą. 
- Powinna wkrótce się obudzić- uspokoiła pozostałych Mira.
-Całe szczęście- Levy spadł kamień z serca. Czuła się po części odpowiedzialna za przyjaciółkę- Wie ktoś tak właściwie gdzie jesteśmy? 
Magowie rozejrzeli się dookoła. Znajdowali się aktualnie na pięknych, białych marmurowych kafelkach jednak zauważyli, że jakieś sześć metrów dalej jest przejście, które prowadzi do zawalonego gruzem pomieszczenia. 
-Wydaje mi się, że to pałac w Aionios.- odezwała się Lucy- To tutaj moce Pandory wciągnęły nas do innego wymiaru.
-Gdzie są pozostali?- wreszcie odezwał się Natsu. Nikt jednak nie był w stanie udzielić mu odpowiedzi. 

2 komentarze:

  1. Jak zwykle cudny rozdział :) Lucy wyznała miłość 💗 Natsu :o Bosze moje kochane NaLu <3 zaczęło się. >.< Weny dużooooool i pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń