sobota, 23 maja 2015

22. Rozdzieleni

Magowie, którzy wrócili z uniwersum stworzonego przez moce Pandory przechadzali się po komnacie w poszukiwaniu czegoś...czegoś przydatnego.
-Chyba nie ma tu nic niezwykłego..-przerwała ciszę Levy.
-Wrota są zamknięte więc nie damy rady wyjść, ale coś tutaj musi być...- Mira nie przestawała się rozglądać.
-Mogłabyś sprecyzować o co ci dokładnie chodzi- zaproponowała dziewczyna.
-Nie wiem...coś co nam się przyda.- Mira sama do końca nie wiedziała co powinni zrobić w tej sytuacji. Co prawda główny problem został zażegnany bo wrócili do swojego świata jednak Juvia dalej się nie wybudziła, wrota były zamknięte i tkwili w martwym punkcie.- Wiem!-białowłosa nagle się ożywiła- Pandora użyła Złotych kluczy aby otworzyć wrota i Kryształowego Klucza, muszą być gdzieś tutaj przecież.
- Ale nawet jeżeli je znajdziemy to wrota, które otworzyły zostały zniszczone...a nie otwierają tych zwykłych- Levy była nieco zirytowana.
-Było by łatwiej gdyby Natsu coś zrobił...wyważył drzwi czy coś.- zaczęła bronić się Mirajane.
Natsu również przechadzał się po pomieszczeniu jednak on w przeciwieństwie do pozostałych nawet jeżeli zauważyłby coś niezwykłego natychmiast by to zlekceważył. Cały czas myślał o tym co się stało. Nie miał odwagi by spojrzeć w twarz Lucy.  Blondynka natomiast doskonale wiedziała, że chłopak czuje się nieswojo, nie wiedziała tylko co powinna zrobić. Zawsze gdy pochodziła i pytała czy wszystko w porządku Natsu odwracał twarz i odpowiadał, że tak. Postanowiła jednak, że spróbuje jeszcze raz.
-Kto by pomyślał, że ten cały konflikt, który urósł na skalę krajową rozpoczął się w tej małej, nadmorskiej restauracji. Jak ona się nazywała?- spytała samą siebie bo wiedziała, że chłopak jej nie odpowie jednak chciała jakoś go ośmielić- Dwa Serca, chyba jakoś tak.
Natsu nie spojrzał na blondynkę tylko kiwnął głową po czym naciągnął sobie szalik tak by zasłonił jego usta. Blondynka jednak nie chciała się poddać.
-Spotkałam moją mamę, wiesz?- uśmiechnęła się jednak ona też już nie patrzyła na chłopaka- Cieszę się, że przypłynęliśmy do Aionios. Mogłam porozmawiać z mamą. Najpierw w chatce elfów i teraz. To ona pomogła mi w walce z demonem. Bez niej nie dałabym rady.
Chłopak spojrzał na blondynkę. Cała ta sytuacja go przerastała. W głowie miał mętlik.
-Poza tym- nie przerywała blondynka- podróż statkiem i pożarcie nas przez rybę jest świetnym wątkiem przygodowym, którego mogę użyć w swojej opowieści. No i poznaliśmy Maclarię i Cedera. Całe Koutis też nie jest do końca złe...Miałam okazję rozmawiać z Titusem i to czego się dowiedziałam...to wszystko....mnie przerasta....- blondynka upadała na kolana i zakryła twarz dłońmi. Rozpłakała się.
Natsu postanowił przełknąć dumę.
-Co się stało Lucy?-zapytał z troską kładąc przyjaciółce dłoń na ramieniu.
-Bo wiesz- zaczęła mówić przez łzy- moje źródło energii było na wyczerpaniu, ale po walce z demonem w jakiś sposób się zregenerowało. To właśnie powiedziała mi mama. Moja mama się tutaj urodziła i wychowała...to też moja ojczyzna. I to nie wszystko. Członkowie organizacji Koutis nie chcieli zniszczenia świata. Oni po prostu chcieli odbudować swoją ojczyznę. Narcissus to książę Aionios. Prawowity książę. Został wygnany z całą swoją rodziną gdy Camelot przejęło władzę. Harietta straciła rodzinę podczas buntu. Nie chciała by ofiara jej rodziców poszła na marne i również usiłowała odbudować kraj. Titus to brat Narcissusa. On mi o wszystkim opowiedział. Czy to źle? Oni tylko chcą żeby ludzie znów byli szczęśliwi- blondynka zaczęła głośno szlochać. Emocje jakie w niej były znalazły teraz ujście we łzach. Cieszyła się, że Natsu wreszcie się odezwał. Mogła mu się wyżalić. Wreszcie z kimś mogła o tym porozmawiać. Teraz to chłopak mocno ją przytulił.
-Masz rację Lucy. W tym konflikcie ciężko znaleźć czarny charakter. Każdy ma swoje racje i powody jednak dobrym nazywany jest ten, który dąży do swoich celów nie krzywdząc przy tym innych, a niestety pod dowództwem Pandory byli gotowi zniszczyć wszystko co stanie im na drodze.
-Tak wiem, ale gdyby nie Camelot...nie musieliby tego robić.
-Wątpię czy Pandora by odpuściła. Nie szukajmy winnych. Jest coś innego co możemy zrobić.
Blondynka uniosła głowę spoglądając teraz prosto w oczy różowowłosego.
-Udamy się do Camelot i poprosimy króla aby trochę odpuścił w kontrolowaniu Aionios- Natsu uśmiechnął się chytrze, a w jednej ze swoich dłoni zapalił mały płomień dając przyjaciółce jasno do zrozumienia co zrobi z królem gdy ten nie zgodzi się po dobroci. Mimo smutku jaki czuła zaśmiała się. Wreszcie wrócił Natsu jakiego znała.
Rozmowę magów przerwały Mira z Levy.
-Lucy, znalazłyśmy twoje klucze!- niebieskowłosa podała złote klucze przyjaciółce.
-I jeszcze to- Mirajane wyciągnęła rękę, w której trzymała kryształowy klucz.
-Dziękuję dziewczyny- uśmiechnęła się lekko brązowooka- Ale pomogą nam się stąd wydostać?
-To ty jesteś magiem gwiezdnych duchów- uśmiechnęła się Mira.
-Właśnie, to ty najlepiej wiesz na co je stać- dołączyła się Levy. 
Natsu położył dłoń na ramieniu przyjaciółki raz jeszcze.
- Przyzywaj kogoś i szybko się stąd wynośmy. 
-Haha- zaśmiała się Lucy po czym spojrzała na kryształowy klucz.- Tak się zastanawiam czy...
-Byłabyś w stanie go przyzwać?- dokończył na nią Natsu- Pewnie, że byś była. Jesteś Lucy z Fairy Tail, a to zobowiązuje. 
-Haha,to naprawdę miłe, że mnie tak wspieracie.
-Ty też zawsze nas wspierałaś- odezwała się białowłosa- Szkoda tylko, że Juvia jeszcze się nie obudziła. 
Członkowie  gildii spojrzeli raz jeszcze na niebieskowłosą. 
Nagle wielkie wrota się otworzyły.
-Niesamowite, Harietta miała rację- powiedział zdziwiony blondyn.
-Mówiłam książę- różowowłosa zarumieniła się.
-Pff...przypomnijcie mi czemu muszę przebywać z wami w tym samym miejscu?- zapytał sarkastycznie niebieskooki blondyn. 
- Pandora tego chciała. Nie udawaj większego głupca niż jesteś Titus- zachichotała różowowłosa. 
-Czemu na mojego brata mówisz "książę", a mnie nazywasz po imieniu?
-Na tytuł szlachecki trzeba sobie zasłużyć- do dyskusji wtrącił się Narcissus. 
-Niby czym?
-Wyglądem- powiedział książę zamykając jedno oko. 
Titus uderzył się ręką w czoło. 
-Weź...wyjdź.
-Koutis- odezwał się wreszcie Natsu- Co wy tu robicie? 
-A no tak, wybaczcie mojemu bratu, ale brak mu ogłady- uśmiechnął się szarmancko Narcissus.- Wysłała nas Pandora żebyśmy zabrali was do Camelot.
-Jeżeli myślicie, że damy wam się od tak złapać to jesteście  w błędzie- krzyknęła Levy, a Mira ją poparła.
-Dokładnie. Nic nie stoi nam na przeszkodzie w pokonaniu was.
-Pff- Harietta się odwróciła. 
-Nie jesteśmy tutaj by walczyć- kontynuował książę- Wasi przyjaciele połączyli z nami siły i ruszyli do Camelotu. 
-Mavis połączyła siły z Pandorą?- zdziwiła się Lucy.
-W samej rzeczy. Ale to nie wszystko. Tytania połączyła siły z armią Camelot z tego co słyszałem...
-Więc źle słyszałeś!- wtrącił się Natsu- Żadne z nas nigdy nie zdradziłoby pozostałych.
-Czyżby?- blondyn się uśmiechnął i chciał coś jeszcze wtrącić jednak przerwał mu jego brat Titus, który do tej pory nie angażował się w dyskusję między Koutis,a  magami Fairy Tail.
- W tej sytuacji wydaje mi się, że będzie lepiej jeżeli nam zaufacie.
-Niby dlaczego lepiej?- zapytał zdenerwowany Natsu.
Titus nic nie powiedział tylko wskazał leżącą na podłodze Juvię.
-Nic jej nie będzie- odezwał się szybko Natsu już trochę spokojniejszy
-To moc Pandory i kto jak kto, ale wy nie macie o niej żadnego pojęcia. Nie wybudzi się dopóki Pandora nie pozbędzie się wszystkich cząsteczek- intruzów z jej ciała. Więc jeżeli chcecie by wasza towarzyszka się wybudziła to nie macie wyjścia jak odnaleźć Pandorę- blondyn cały czas mówił spokojnie lecz stanowczo. Jego słowa jednak niezbyt przekonały członków Fairy Tail więc spojrzał na Lucy prosząc ją wzrokiem by go poparła. Nie chciał tego robić gdyż był to bezpośredni atak na jego dumę jednak tylko ona mogła ich ostatecznie przekonać. 
-Wydaje mi się, że mają rację. Juvia już od dłuższego czasu się nie budzi więc może rzeczywiście coś jest nie tak. 
-Ale mówimy tu o Pandorze i Koutis Lucy. To prawdopodobnie podstęp- odezwała się Mira. 
-Cóż...Jak macie zamiar dostać się do Camelot?- zapytał Natsu już spokojnym tonem.
-...Statkiem?- odpowiedział pytaniem Titus. Nie do końca wiedział jak traktować pytanie różowowłosego jednak w jego odpowiedzi nie było sarkazmu. 
-Więc możecie nas tam podrzucić- powiedział nonszalancko i ruszył w stronę wrót- I tak mieliśmy się tam udać- dodał. 
Lucy zaśmiała się i pobiegła za przyjacielem. 
-Co? Czekajcie!!- Mirajane była zdezorientowana, pobiegła za magami aby ich zawrócić jednak na próżno. 
Titus podniósł Juvię jednak spotkał się z pogardliwym spojrzeniem Levy. 
-Mam ją tu zostawić?-zapytał lekko rozdrażniony. 
-Oczywiście, że nie. 
-Więc w czym problem?
-Nie ufam ci. 
Titus teraz się uśmiechnął.
-Spokojnie. Nie kręci mnie zabawa z nieprzytomnymi kobietami. 
Levy prychnęła i ruszyła za przyjaciółmi,a Titus z Juvią na plecach podążył za nią.
********************
Hohoho zbliżamy się do końca, ale jakoś tak nie mogę wyrobić się z fabułą w początkowo planowanej przeze mnie ilości rozdziałów...Zakładałam najpierw 22 rozdziały, a teraz ich liczba zwiększyła się do 25. Oddaję już 22 rozdział ;) 
P.S
Dzisiaj już druga eurowizja, którą przeżywa mój blog!! Jak sądzicie kto ma szansę wygrać? Komu kibicujecie? Ja trzymam kciuki za Belgię, Azerbejdżan, Rosję no i oczywiście Polskę i Monikę. 


1 komentarz:

  1. Supi rozdział :) Przepraszam że nie skomentowałam go wcześniej ale nie miałam Internetu ;-; Życzę weny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń