czwartek, 5 lutego 2015

17. Więźniowie

-Tak się cieszę, że nic wam nie jest!- Lucy poczuła ulgę, a do oczu napłynęły jej łzy. 
-Też się cieszę, że nic ci się nie stało Lucy- uśmiechnął się promiennie Natsu. W tej chwili kompletnie nie myślał o tym co usłyszał od księżniczki Camelot ani od Mavis. Liczyło się tylko to, że Lucy jest cała i zdrowa, a Fairy Tail znów jest w komplecie. 
Nagle klucze przyczepione do paska Lucy zaczęły świecić podobnie jak te Titusa.
-Lucy, odzyskałaś swoje klucze!- ucieszyła się Erza- Widać te elfy wcale nie były takie złe. 
-Tak. Maclaria mi je zwróciła jeszcze w chatce, ale...co się dzieje...
-Zaczyna się.- oczy Pandory otworzyły się szeroko, a jej twarz wykrzywiła się w przerażającym uśmiechu. 
-Lucy, uciekaj!- krzyknęła Mavis- Ukryj gdzieś swoje klucze! 
Blondynka ruszyła w kierunku wyjścia jednak złapał ją Titus.
-Wybacz, ale cię nie puszczę.
-Zaczyna się! Ahahahahaha- Pandora zaczęła się głośno śmiać co przyprawiło innych o dreszcze.
-Wolałem jak siedziała cicho- zauważył Gajeel
Złote klucze uniosły się w powietrze po czym uformowały się w koło tworząc dookoła siebie złotą poświatę. Dwanaście kluczy opadło na ziemię a w sam środek utrzymującego się koła energii uniósł się kryształowy klucz, który znalazła w Edolas Lucy. 
-O Dwanaście Zodiakalnych Bram i Ty, Władco Gwiezdnego Świata, uwolnij to co uwięzione, otwórz to co zamknięte, wypuść to co wstrzymywane!- Pandora wykrzykiwała słowa kierując swoje przekrwione oczy i ich pełne nienawiści spojrzenie na sufit. 
Po wypowiedzianym zaklęciu masywne wrota zaczęły się otwierać.
-Pandoro błagam cię nie rób tego!- Mavis podbiegła do siostry jednak ta zbytnio nie przejęła się jej prośbą. - UCIEKAJCIE!- teraz czarodziejka zwróciła się do pozostałych gestem ręki nakazując ucieczkę. 
Nagle dach zaczął się trząść. Wszyscy szybko opuścili komnatę chcąc wyjść z zamku. Wszyscy oprócz Mavis i Pandory, które zostały w środku zapadającego się pomieszczenia. 
-Jest jeszcze czas żeby przestać! Jeżeli teraz to zatrzymasz to złe moce się nie uwolnią! Błagam cię!
-Złe moce?! Mówisz o moich mocach! Zjeżdżaj stąd Mavis! 
Dach zaczął się zapadać. 
-Jeżeli tu zostaniesz to zginiesz!
-Moje moce mnie nie zabiją! 
***********

Nie tylko magowie Fairy Tail, ale i Koutis kierowali się do wyjścia. Jeden mag postanowił jednak zawrócić...
-Idę z tobą- Lucy położyła swoją dłoń na ramieniu chłopaka- Zostały tam moje klucze. Już raz je straciłam i nie dopuszczę aby to się powtórzyło- uśmiechnęła się.
-Jasne.- Natsu chwycił przyjaciółkę za rękę i pociągnął za sobą.
-Mamy mało czasu zanim pałac się zawali.
-Wiem. Musimy się spieszyć to wtedy uda nam się uratować pierwszą, twoje klucze, a nawet tamtą smutną dziewczynkę. Lucy...mogę cię o coś zapytać? 
-Um.
- Jak uciekłaś tym z Camelotu? 
-Titus mi pomógł. Pandora potrzebowała moich kluczy więc nie mogli dopuścić aby Camelot mnie zabrał.
-Haha. Kiedy to się skończy będę musiał mu podziękować. 
Przyjaciele dotarli do zapadającej się komnaty. Na samym je środku stała Pandora, a dookoła niej porozrzucane były klucze. Mavis stała na uboczu. 
-Pierwsza!- Natsu podbiegł do niej, a Lucy zajęła się zbieraniem porozrzucanych kluczy. 
-Nie, to na nic. Jeżeli Pandora odzyska swoją moc wtedy cały świat zostanie zniszczony. Odejdźcie stąd! 
-A co z tobą?
-Gdy odzyska moc zmierzę się z nią. Przetrwa tylko jedna. To przeze mnie to wszystko dlatego teraz ja się tym zajmę. To mój obowiązek.
-To nasz obowiązek- zauważył optymistycznie Natsu.
-To niemożliwe. Tylko ja mam szansę aby się z nią mierzyć. 
-Natsu Dragneel nie zna takiego słowa jak niemożliwe. Jestem synem Igneela dlatego wygram każdą bitwę, którą stoczę w obronie swych bliskich. Lucy! Będziesz mi pomagać.
-Jasne! - blondynka razem z chłopakiem stanęła przed Pandorą. Mavis uśmiechnęła się i powiedziała cicho" Udał ci się syn, Igneelu."
-Walcz z nami! 
Dziewczyna zignorowała magów i ruszyła w kierunku otworzonych wrót. Natsu i Lucy weszli za nią do ciemnego pomieszczenia. Na samym środku na skalnym stole stał pojemnik. Była na nim pieczęć z symbolem Fairy Tail.
-Co to....?- Natsu szeroko otworzył oczy.
Pandora wzięła pojemnik i wypowiedziała odpowiednie zaklęcie. Nagle zewsząd zaczęły dochodzić przeróżne krzyki i piski. Lucy i Natsu byli zmuszeni zatkać sobie uszy, a mimo to dźwięki dalej nie ucichły.  
*********
-Cholera! Kiedy oni uciekli?- Erza nie ukrywała złości gdy odkryła nieobecność dwójki magów. 
- Mówisz tak jakbyś nie znała Natsu! To oczywiste, że chciał coś zrobić...cholera!
-Gray-sama proszę się tak nie denerwować. To Natsu, poradzi sobie.
-Natsu sobie poradzi, ale co z Lucy?
-A więc to tak...- Juvia odeszła na bok przygnębiona.
-Znów mnie źle zrozumiałaś głupia! 
-Dobra, po co mamy się kłócić? Lepiej chodźmy uratować Lucy i Salamandra.
Wszyscy zgodzili się z Gajeelem oprócz członków organizacji. 
-A wy nie idziecie?-zapytała Erza- Przecież jest tam też wasza mistrzyni. 
-Wiemy, ale...taki chyba był jej plan. Nie powinniśmy jej przeszkadzać.- Harietta była wyraźnie niespokojna i zmartwiona.
-Zamek wkrótce się zawali. Jeżeli nikt im nie pomoże to zostaną przygnieceni przez gruz. 
-Ale jeżeli powstrzymacie Pandorę to wtedy wszystko to pójdzie na marne!- Harietta sama nie wierzyła swoim słowom więc Erza tylko się uśmiechnęła.
-Zrobicie jak uważacie. Nie macie pewności, że wszystko idzie zgodnie z planem Pandory. W każdym razie my idziemy.
Magowie ruszyli na pomoc swym towarzyszom. Gdy dotarli do komnaty dach prawie się zawalił, a jego części zaczęły zasłaniać wejście. 
-Chodźcie zanim gruz odgrodzi nam wejście!- Levy szybko przeszła przez drzwi. Za nią ruszyli kolejno Juvia i Mira, kolejną osobą, która chciała przejść przez pozostałości z wejścia był Gajeel jednak w tej samej chwili duża część dachu zerwała się i kompletnie odgrodziła przejście.
-Co do cholery?!
-Zostaliśmy odgrodzeni. Niedobrze.- Erza była spięta.
-Musimy jakoś odblokować przejście inaczej nikt stamtąd nie wyjdzie- Gray zaczął przerzucać mniejsze kamienie. Reszta poszła  w jego ślady.  Nawet Happy, Carla i Lily, którzy się odnaleźli starali się jak mogli by kamieni było mniej. 
-Ghhh..- Gray i pozostali skulili się z bólu.
-Już dosyć Fairy Tail. Envargelionie...uśpij ich!- księżniczka wykonała gest po czym wszyscy poza rycerzami Camelotu leżeli na posadzce. 

2 komentarze:

  1. Cudne! Doczekałam sie nareszcie nowego rozdziału! Ale napięcie ^.^
    Życzę dużo dużo weny i pozdrawiam
    Nel <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ^^
      Cieszę się, że rozdział Ci się podobał

      Usuń