Najpierw krótka historyjka o Gajeelu i pannie Levy <3 mająca miejsce między rozdziałami głównej historii :D Chciałabym Wam również życzyć udanego sylwestra oraz szczęśliwego nowego roku!
Magowie Fairy Tail byli zajęci zwiedzaniem Aionios jednak pewne stoisko z kwiatami przykuło teraz ich uwagę.
-Gajeel, spójrz! Czy te kwiaty nie są piękne?- zapytała przyjaciela podekscytowana niebieskowłosa.
-E tam.
-Który ci się najbardziej podoba?- zapytał Levy sprzedawca kwiatów.
- Ten jest bardzo ładny.
-To Anomalius Pogodinius. Więdnie tylko wtedy gdy nadejdzie burza lub pada deszcz.
-Naprawdę? A ten?- zapytała, wskazując kolejny kwiat.
-To jest niezwykle rzadki okaz, rosnący tylko w Lesie Elfów. Nie ma nazwy jednak miejscowi nazywają go Elfim Sercem.
-Jaka piękna nazwa.
-Pff- Gajeel wzruszył ramionami.
-Jest piękny a także niesamowicie pachnie poza tym ma właściwości lecznicze jednak jest silnie trujący. Ukłucie jego kolcem oznacza natychmiastową śmierć.
-Więc jak on ma niby leczyć skoro wcześniej zabija?- zapytał znudzonym tonem Gajeel.
-A no właśnie, w tym cały problem. Tylko elfy wiedzą jak wydobyć z tego kwiatu magię mogącą wyleczyć każdą ranę i chorobę.
-Bujdy i bajeczki. Chodźmy stąd.
-A ten kwiat?- Levy wskazała na zamknięty w słoiku kwiat, przypominający czerwonego tulipana, który jeszcze nie rozkwitł.
-Haha to nasz specjalny towar!- sprzedawca zwrócił się teraz do stojącego tyłem Gajeela, który miał zamiar już odejść od stoiska.- Może kupi pan swojej wybrańce ten o to piękny kwiat? Nazywa się Fulucius Lovelius i nie więdnie dopóki miłość między wami nie wygaśnie.
-Ale proszę pana, skoro ten kwiat nigdy nie więdnie do dlaczego jeszcze nie rozkwitł?
- Dopiero gdy trafi w ręce zakochanej pary będzie mu dane rozkwitnąć. Kwiat ten rośnie tylko w Aionios i kawalerowie właśnie tak wyznają miłość swoim paniom.
-Och, to takie romantyczne.
-Levy przecież to bujdy. Tani chwyt marketingowy. Przepraszamy pana, ale nie mamy czasu na takie głupoty, jesteśmy zajętymi ludźmi.- Gajeel złapał Levy za rękę i pociągnął za sobą.
-Ładny był ten kwiat.
-Ale za drogi...
-Przecież sprzedawca nie mówił ile kosztuje.
-No jest...umm..na pewno byłby za drogi.- Gajeel był wyraźnie zakłopotany co rozbawiło Levy.-Chodź!- mag pociągnął niebieskowłosą za sobą.
-Dokąd idziemy?
-Znajdę o wiele ładniejszy kwiat i w dodatku za darmo!
Levy zarumieniła się, ale Gajeelowi nie było dane to zobaczyć. Magini zrobiło się cieplej na sercu.
-Poszukiwania zaczniemy tutaj!- oznajmił Gajeel rozkładając ręce.
-Jesteśmy w środku lasu. Nie wiem czy znajdziemy tutaj jakieś kwiaty. One zwykle rosną na łąkach.
-Trochę więcej optymizmu no! To las tak? Las jest łonem natury tak? A kwiaty to przecież natura! No!
-Niech ci będzie. Ale wiesz co? Mam propozycję!
-Już się boję- Gajeel przewrócił oczami jednak to co usłyszał trochę go zaskoczyło.
-To ty poszukasz kwiatu, a ja będę podziwiać to piękne łono natury.
-Czemu...-zaczął protestować jednak Levy już nie było. Zniechęcony Gajeel zaczął kręcić się po lesie. Gdy po dłuższym czasie nie znalazł żadnej ozdobnej roślinności usiadł na ziemi i oparł się o pniak. Nagle podbiegł do niego mały zajączek.
-Czego chcesz? Zmykaj stąd.
Jednak zajączek nie odszedł, a wskoczył magowi na kolana.
-Spadaj powiedziałem!
Zajączek odskoczył jakieś dwa metry po czym wrócił do maga. Powtórzył tę czynność kilka razy.
-Chcesz żebym za tobą poszedł? Gajeel opanuj się, gadasz do zająca.- mag poszedł za zajączkiem. Po niecałych pięciu minutach drogi doszedł do małego kanionu gdzie pełno było kwiatów. I to nie byle jakich. Były to Fuluciusy Loveliusy.
-Te kwiaty to mnie prześladują- załkał żałośnie mag.- Nie ma nic lepszego. Dzięki stary- wyszeptał do zajączka, który radośnie podskoczył jakby rozumiał mowę maga. Gajeel zerwał kwiat i zaczął szukać Levy. Znalazł ją na skraju lasu.
-Znalazłeś Fuluciusa Loveliusa? Ale masz szczęście!
-Wcale nie są takie rzadkie. No w każdym razie ekhem....proszę- Gajeel wręczył przyjaciółce kwiat.
-Dziękuję!- na twarzy Levy pojawił się rumieniec.- Zaraz ten kwiat...on...rozkwita...
-To pewnie od słońca- wyjaśnił mag. Był wyraźnie zakłopotany.
********************
Kryształowy klucz
Magowie nie mogli ukryć zdziwienia.
-Jak to zapieczętowałaś jej moce?- zapytał zdziwiony Natsu.
-Nie miałam wyboru, a przynajmniej wtedy tak sądziłam. Kiedy już wiedziałam, że Pandora nie odwróci się od Zerefa musiałam podjąć drastyczne środki. Poznałam Prastarą Magię, która była w stanie zapieczętować moc Pandory. Kiedy to się stało...Pandora nigdy mi nie wybaczyła.
Zapanowała cisza, którą dopiero po długiej chwili przerwała Pandora.
-Dokładnie. I nigdy ci tego nie wybaczę Mavis.
-Nie proszę cię już o wybaczenie Pandoro, proszę cię o to abyś przemyślała to co chcesz zrobić. Jeżeli odpieczętujesz swoją moc nie ma gwarancji, że uda ci się ją opanować.
-To moja moc.
-Tak, ale ma zbyt niszczycielską energię, proszę cię Pandoro nie rób tego.
-Zamknij się Mavis! Mam ciebie dosyć! Odkąd pamiętam zgrywasz słodką i dobrą osobę, zawsze jesteś taka wspaniałomyślna i robisz wszystko dla dobra ludzkości, aż mi niedobrze jak na ciebie patrzę! Odzyskam w pełni swoje moce i będziesz pierwszą osobą, która doświadczy mojego gniewu!
- Czyli nie mam co liczyć na rozejm- stwierdziła Mavis spuszczając wzrok.
-W jaki sposób niby chcesz odzyskać moce?- Erza zwróciła się bezpośrednio do Pandory
- Puszka Pandory to miejsce gdzie spoczywają moje moce. Mam zamiar ją otworzyć. Aby to jednak zrobić potrzebuję Lucy Heartfilii.
********
W łodzi unoszącej się na lekkich falach znajdowała się dwójka magów. Jeden z nich, a dokładniej kobieta próbowała powstrzymać drżące dłonie.
-No już, już. Uspokój się. Nie rozumiem czemu aż tak przejmujesz się tamtą zgrają magów.
-To nie jakaś tam zgraja magów. To moja rodzina.
-Nie łączą was więzy krwi.
Blondynka lekko się uśmiechnęła sama do siebie.
-Nie, ale łączą nas uczucia. Uważam, że to coś cenniejszego niż pokrewieństwo. Nawet prawdziwa rodzina bez ciepłych uczuć przestaje mieć znaczenie.
-W tej chwili to bez znaczenia. Prawdopodobnie już ich więcej nie zobaczysz.- Titus mówił to z taką lekkością, że w Lucy gniew rósł co raz bardziej.
-Zawróć łódź.
-Słucham?
-ZAWRÓĆ TĘ CHOLERNĄ ŁÓDKĘ!- Lucy podniosła się i zaczęła wyrywać wiosło z rąk Titusa.
-Uspokój się! Gdyby nie ja ci z Camelotu już dawno by cię deportowali!
-To bez znaczenia! Moi przyjaciele mają w tej chwili kłopoty, a ja...
-I tak nie byłabyś w stanie im pomóc!
Te słowa ją sparaliżowały. W duchu przyznała rację chłopakowi. Co powinna teraz zrobić?
-Dokąd płyniemy?-zapytała zrezygnowanym głosem.
-Do stolicy.
Lucy po chwili trochę się uspokoiła i postanowiła podziękować chłopakowi.
-Dzięki za pomoc. Gdyby nie ty w tamtym lesie zapewne Camelot już by mnie dorwało.
-Wiem. Ma się ten talent do walki.
-Ale w pojedynku to ja zwyciężyłam.
-Bo użyłaś podstępu!
-Wcale, że nie. Użyłam umiejętności Gemini.
-Pff. Następnym razem nie dam ci forów.
-Proszę?
-Hehehe- zachichotał blondyn.
Mimo, że Titus współpracował z Pandorą Lucy wyczuwała z chłopakiem jakąś więź i nie chodziło tu tylko o to, że on również jest magiem Gwiezdnych Duchów. To coś więcej.
********
- Po co ci Lucy?- zapytał zdziwiony Natsu jednak Pandora go zignorowała.
-Titus się spóźnia- zauważyła Harietta.
-To nic. Gdy już przybędzie z dziewczyną będziemy mogli bez problemu...
-Pozwolisz, że powtórzę- zaczął spokojnie co nie pasowało do Natsu Dragneela- CO CHCECIE ZROBIĆ Z LUCY?
- Ona sama nie jest mi do niczego potrzebna. Potrzebuje tylko jej zodiakalnych kluczy no i specjalnego kryształowego klucza.
-Kryształowego klucza?- członkowie Fairy Tail nie mogli ukryć zdziwienia. Wszyscy oprócz Mavis.
-To specjalny klucz, który pozwala przyzwać najsilniejszego spośród Gwiezdnych Duchów. Króla Gwiezdnych Duchów.
-Co? Nie przypominam sobie żeby Lucy posiadała taką umiejętność.
-Samo posiadanie owego klucza nie świadczy, że umie się z niego korzystać. Przyzwanie Króla Gwiezdnych Duchów kosztuje niesamowicie ogromną ilość energii.
-Po co chcesz przyzwać Króla Gwiezdnych Duchów?
-Nie mam zamiaru go przyzywać. Potrzebuję tego klucza aby uwolnić swoje moce. Powinieneś się zapytać skąd twoja przyjaciółka ma ten klucz. To moim zdaniem o wiele ciekawsza kwestia Natsu.
Różowowłosy zmarszczył brwi. Nie miał pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Za dużo tego. Jeszcze gdyby Lucy tu była...
-Wydaje mi się, że to ty maczałaś w tym palce Mavis.
Wszyscy obecni magowie zwrócili swoje głowy w stronę czarodziejki.
-Tak. To prawda. Gdy magowie Fairy Tail byli w Edolas udało mi się podłożyć klucz w taki sposób aby to Lucy weszła w jego posiadanie.
-Jakim cudem byłaś w stanie pojawić się w Edolas?
-Mimo, że nie posiadam materialnego ciała moja magia dalej jest potężna. Dzięki temu przeszłam przez Animę i czekałam na odpowiedni moment.
-Czemu nie wręczyłaś jej tego klucza osobiście?- zapytała Erza- Przecież...tak by było lepiej i łatwiej.
-Wręczając ten klucz osobiście musiałabym wszystko tłumaczyć. Aktualnie Lucy myśli, że go znalazła. Nie wie jak bardzo jest cenny.
-Czemu nam o tym nie powiedziała- zaczął zastanawiać się na głos Natsu.
-Skoro myślała, ze to zwykły klucz pewnie nawet nie przejęła się nim zbytnio- Erza usiłowała wyjaśnić zachowanie przyjaciółki.- Pierwsza...Czemu dałaś ten klucz właśnie jej?
-Lucy Heartfilia nie jest tym kim się wydaje.
-Że co?- Natsu nie mógł uwierzyć w to co usłyszał z ust pierwszej mistrzyni Fairy Tail.W tej samej chwili ogromne wrota otworzyły się i do sali weszły dwie osoby.
-Lucy...- Natsu poczuł ulgę.
Genialny rozdział ale.......SKOŃCZONY W TAKIM MOMENCIE?! No nic nie pozostaje mi nic innego jak czekać na kolejny rozdział. Szczęśliwego Nowego Roku i dużo dużo weny ^^.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Nel
Dziękuję i wzajemnie, rozdział powinien pojawić się wkrótce ^^
UsuńDziękuję :* i wzajemnie
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle fantastyczny, ale to zakończenie............eh, ja chyba umrę z niecierpliwości! Tak czy inaczej nie pozostaje mi nic innego jak złożyć co prawda spóżnione życzenia noworoczne tzn. przede wszystkim tego, aby ten rok który jest teraz okazał się dużo lepszy od zeszłego dla autorki tego opowiadania. Pozdrawiam i przesyłam multum weny. Ps: Jestem czytelniczką, która dwukrotnie komentowała już na tym blogu: w zeszłym wpisie jako anonim i dwa wpisy wcześniej mój komentarz jest tym ostatnm od końca. Tak czy inaczej myślę, że od teraz będę się podpisywać abyś się mogła zorientować, że ja to ja xD Jeszcze raz pozdrawiam Makta
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo ;)
UsuńKażdy komentarz sprawia, że nabieram chęci do pisania tak więc chciałabym Ci jeszcze raz podziękować za miłe słowa i jeszcze za komentarz pod rozdziałem 14, na który nie odpowiedziałam.
No i oczywiście również życzę aby rok 2015 był lepszy od poprzedniego!!