czwartek, 17 lipca 2014

13. Camelot

-Erza-san, spójrz!- Wendy wskazała palcem na nadpływający statek. Gdy wytężyło się wzrok można było zauważyć flagę z sercem, na którym była korona a po obu stronach serca- anielskie skrzydła.
-To flota Camelot.-stwierdziła Erza- Tak jak myślałam. Przybyli po nas.
-I co teraz zrobimy?
-Musimy odnaleźć pozostałych a następnie staniemy do walki- Erza wyciągnęła swój miecz.
********
-Lisanna...
-Hahaha, wybacz. Lepiej już wracajmy- białowłosa wstała tak jakby nie było żadnego pocałunku. Natsu zrobił tak samo. Nie chciał drążyć tego tematu jednak czuł się nieswojo. Najbardziej bolało go to, że nie był na nią zły, ale Lucy...właśnie przez nią był wściekły, ale na siebie. Natsu zacisnął obie pięści. Sprawy sercowe są jednak trudniejsze od walki-myślał. Nie chciał zranić żadnej z nich, ale nie mógł też ich okłamywać. Musiał postawić sprawę jasno.
-Lisanna...czy ty coś do mnie czujesz?-zapytał nieśmiało.
Białowłosą zamurowało. Na początku nic nie odpowiedziała i utkwiła wzrok w ziemi jednak w końcu się odezwała:
-Nie, kretynie. Po prostu mam w zwyczaju całowanie chłopców- do oczu Lisanny napłynęły łzy, które teraz kapały na ziemię. Natsu poczuł się głupio. Nie wiedział co powiedzieć. Czemu dziewczyny nigdy nie mogą nic powiedzieć wprost???- zadawał sobie to pytanie. Nie chciał zranić ani Lisanny ani Lucy. Obie były dla niego ważne i nie chciał ich skrzywdzić ani tym bardziej stracić. Dlaczego właśnie teraz sprawy sercowe wyszły na wierzch? Prawda była taka, że nic nie czuł do Lisanny jednak z Lucy było inaczej. Zupełnie inaczej. Kiedy była daleko- tęsknił za nią. Kiedy jest przy nim- chce ją przytulić. Kiedy płacze- ma ochotę zniszczyć każdego kto ją zranił. Wiedział, że Lucy już od jakiegoś czasu nie jest tylko przyjaciółką. Oczywiście nic jej nie mógł powiedzieć. Nie chciał zniszczyć ich przyjaźni poza tym Lucy nie czuje tego samego. Zauważyłby gdyby tak było...
-Lisanna...Nie płacz, proszę. Trudno mi z tobą rozmawiać na ten temat bo wiesz...nie mam doświadczenia w "tych" sprawach, ale chyba muszę postawić sprawę jasno. Jesteś dla mnie bardzo ważną osobą, ale zrozum...nie kocham cię. Przepraszam. 
-Nie przepraszaj.-białowłosa ocierała łzy- Nie musisz mnie przepraszać za to, że mnie nie kochasz. Chociaż to rzeczywiście przykre bo widzisz...ja cały czas tam w Edolas myślałam o tobie. Ale dobrze. Już dość. Nie wracajmy do tamtych czasów. Chciałabym się ciebie jeszcze o coś zapytać.
-Tak?
-Kochasz Lucy?
Na dźwięk tych słów Natsu poczuł jak jego serce zaczyna bić szybciej. Zrobiło mu się gorąco. Nie mógł odpowiedzieć na to pytanie sam sobie więc co dopiero komuś innemu?  
-Tu jesteście!- Erzie ulżyło, że w dosyć krótkim czasie odnalazła towarzyszy.
-Co się stało Erzo?-zapytał szybko Natsu szczęśliwy, że nie musi odpowiedzieć na pytanie Lisanny.
-Mamy kłopoty. Flota Camelot zmierza tutaj. 
-Camelot? Camelot...Camelot...-mag szukał w pamięci tego słowa. Wiedział, że gdzieś je już słyszał, ale nie mógł przypomnieć sobie co oznaczało.
-To kraj, który trzyma łapę na Aionios. Przecież Lucy nam o nim opowiadała!- Erza była lekko zirytowana-Echem. Nieważne. No więc to wszystko przez te elfy. Wydały nas. 
-Wiedziałem, że no można ufać temu przeklętemu elfowi!- krzyknął Natsu bardziej do siebie niż do przyjaciół- Ale to dobrze. Wreszcie mamy okazję żeby trochę powalczyć- chłopak uśmiechnął się, ukazując swoje ostre zęby. 
-Wydaje mi się, że nie powinniśmy z nimi walczyć- odezwała się Wendy.
-Racja. Może przez to wywiązać się konflikt między Camelot i Fiore- do rozmowy dołączyła Lisanna
-Albo nawet gorzej. Konflikt między Camelot i Fairy Tail- Erza mimo starań zachowania powagi lekko się uśmiechnęła. A przynajmniej tak wydawało się pozostałym magom.
-Czyli chcecie powiedzieć, że nie będziemy walczyć? Dobrze zrozumiałem? 
-Tak. W tej chwili mamy związane ręce.
-Ale przecież mówiłaś wcześniej, że staniemy do walki- Wendy zaniepokoiła się zmianą zdania Tytanii.
-Tak wiem. Jednak przez drogę przemyślałam wszystko. Mamy jednak dwie opcje: Pierwsza. Dajemy im się aresztować i obserwujemy jak sprawa dalej się rozwinie. Druga. Walczymy a następnie ponosimy wszelkie konsekwencje...
-Jak dla mnie wybór jest oczywisty- przerwał jej Natsu- Poza opcją drugą nic nie wchodzi w grę.
-Ty durniu! Posłuchaj mnie do końca zanim podejmiesz samotnie decyzję!
-Przepraszam, że przerywam, ale...Gdzie jest Lucy?- dzięki temu pytaniu Wendy udało się uspokoić dwójkę silnych magów. Oprócz tego wprawiło ich ono w zakłopotanie i lekkie poddenerwowanie.
-Właśnie, gdzie Lucy?-do pytania Wendy dołączył Natsu.
- Cóż pewnie w domku elfów. Tam przynajmniej widzieliśmy ją ostatni raz.
-Więc lepiej chodźmy ją znaleźć- zaproponowała Erza.
Magowie nie przeszli pięciu metrów a już zostali otoczeni przez żołnierzy. Na swoich zbrojach nosili symbol Camelotu-serce z koroną oraz skrzydłami anielskimi.
-Cholera- zaklął pod nosem Dragneel- Przyleźli tak szybko? 
Nagle przed żołnierzy wystąpiła niewysoka dziewczyna w wieku około czternastu lat. Miała długie blond włosy i niebieskie oczy.
-W imieniu króla Flugiusza XVIII aresztuję Erzę Scarlet, Wendy Marvel, Lisannę Strauss, Lucy Heartfilię oraz Natsu Dragneel'a za spiskowanie przeciw Świętemu Królestwu Camelot. Wykonać.
Po słowach dziewczyny żołnierze ruszyli z wyciągniętymi mieczami w kierunku magów. 
-Stawianie oporu jest daremne- ostrzegła ich niebieskooka. 
-Mamy nie stawiać oporu? Zwariowałaś? Naprawdę uważasz, że magowie Fairy Tail dadzą się tak po prostu aresztować?- Natsu obronił się przed atakiem strażników kierując na nich swój ognisty płomień.
-Miłościwa pani, nie ma wśród nich jednej dziewczyny. Co robimy?- do czternastolatki podszedł jeden z żołnierzy.
-Aresztujemy ich a następnie poszukamy uciekinierki. Pospieszcie się.- ponagliła żołnierzy. 
-Nie myślcie sobie, że damy się tak łatwo aresztować!- tym razem do walki dołączyła Erza, unieszkodliwiając rycerzy jeden po drugim. W jej ślady poszły Wendy i Lisanna tak więc walczyli wszyscy. 
Po niedługim czasie żołnierze Camelot leżeli na ziemi niezdolni do walki.
-Teraz zostałaś tylko ty- Natsu podszedł bliżej do tajemniczej dziewczyny.
-Naszyjniku Envargelionu, obdarz mnie swym błogosławieństwem i zniszczy wszystkich wrogów!- złoty naszyjnik na jej szyi zaczął świecić. Natsu przypomniał sobie wszystkie przykre momenty swojego życia. Nagły przypływ tych wszystkich negatywnych emocji spowodował, że nie mógł się ruszyć. Jedyne co mu się udało to spojrzeć na swoich towarzyszy. Wszyscy wyglądali na przerażonych więc chyba spotkało ich to samo. Po chwili negatywne wspomnienia przeobraziły się w jeszcze bardziej negatywne wydarzenia z teraźniejszości lub przyszłości jednak nie były one prawdziwe. Natsu widział śmierć swoich przyjaciół. Po jego policzkach spływały łzy. Cały czas widział sceny śmierci Wendy, Graya, Happy'ego, Erzy i innych członków gildii. Poczuł jednak, ze najbardziej zabolał go widok śmierci Lucy. Miał wrażenie, że gdy umierała (co było spowodowane ilością odniesionych przez nią obrażeń) wypowiedziała jego imię. Upadł bezsilnie na ziemię. Potworne sceny nawet kiedy się kończyły zaczynały lecieć znów od początku.
Niech to się już wreszcie skończy- prosił w myślach.


Imię i nazwisko: Lola Anasferoz
Zawód: Księżniczka Camelotu , Mag
Magia: Naszyjnik Envargelionu
Wiek: 14 lat

Witam! Posty od tej chwili będą pojawiały się nieregularnie jednak odstęp między nimi nie powinien być większy niż tydzień. Jako, że mamy wakacje średnio orientuje się w tym"jaki dzisiaj dzień" i jak chyba każdy wie zawsze może coś wypaść. Rozdział 14 powinien pojawić się niedługo (najprawdopodobniej w poniedziałek lub we wtorek) gdyż jest już skończony w 60%.
Piszcie jak mijają wam wakacje :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz