sobota, 10 maja 2014

10. Nowy mag Gwiezdnych Duchów

Ten rozdział dedykuję Roszpunci. Dziękuję Ci za wszystkie komentarze, które są bardzo motywujące a także strasznie dłuuuugie, wręcz jak mini historyjki :D Bardzo Ci dziękuję, wiem przynajmniej, że ktoś to coś czyta :)

-Harietto czy Titus odnalazł już maginię Gwiezdnych Duchów?- Pandora zapytała drżącym głosem, zupełnie ignorując gotowych do walki magów Fairy Tail.
-Niestety nie wiem, ale skoro Titus osobiście zabrał się za to zadanie to znaczy, że wziął je na poważnie.  Prawdę mówiąc mam nadzieję, że nie poniesie go zbytnio i przyprowadzi Gwiezdnego Maga w jednym kawałku.
-Rozumiem. Wybacz siostro, ale zmierzymy się kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas. A co do was Fairy Tail- Pandora spojrzała na stojących obok siebie Graya i Juvię - jeżeli chcecie czegoś się dowiedzieć to radzę wam szukać w pałacu.- po chwili zniknęła razem z Hariettą.
Przez chwilę nikt nic nie mówił, w końcu jednak odezwała się Mavis:
-Tak jak myślałam. Pandora wreszcie postanowiła się zemścić.
-Czy mogłabyś nam wyjaśnić o co tutaj chodzi??- zapytał lekko podwyższonym głosem Gajeel jednak Levy upomniała go, szturchając łokciem.
-Rzeczywiście powinnam wam wyjaśnić całą tą sprawę jednak nie tutaj. Musimy pójść w jakieś spokojniejsze miejsce.
Kiedy emocje opadły magowie Fairy Tail szli ulicami Aionios czasem nawet się uśmiechając. Najbardziej wesołą osobą była jednak Mavis, którą cieszyło każde kolejne stoisko albo z kwiatami, pamiątkami lub nawet jedzeniem. Rozglądała się dookoła z niesamowitym błyskiem w oczach. Magowie Fairy Tail wprost nie mogli uwierzyć, że ta dziecinnie zachowująca się osoba była niedawno  tak śmiertelnie poważna. Skończyło się na tym, że razem z Mavis magowie Fairy Tail zwiedzali Aionios bo nikt nie miał serca aby przerwać Pierwszej te radosne chwile. W końcu magowie zatrzymali się w jednej z restauracji. Było ich tak wielu, że musieli zamówić największy stolik a  i tak nie starczyło krzeseł więc musieli "pożyczyć" krzesła od innych stolików co spotkało się z dezaprobatą kierownika sali jednak jedno spojrzenie Gajeela wystarczyło aby udobruchać pracownika.
- Czy teraz możesz nam to wszystko wyjaśnić?- zapytał Gajeel znudzonym głosem, siadając za stołem.
-Tak. Jestem wam winna wyjaśnienia. Zostaliście wysłanie na tę misję tylko dlatego, że aktualny mistrz gildii nie wiedział do końca jak bardzo jest ona niebezpieczna.
-Ale staruszek nas uprzedził. Powiedział coś tam, że będzie niebezpiecznie i że nie dostaniemy pieniędzy i takie tam...w końcu postanowił wysłać wielu magów aby misja zakończyła się powodzenie...-Gajeel nie zdążył dokończyć bo w pół zdania przerwała mu Levy:
-Pierwsza, wiesz może coś na temat Natsu i pozostałych? 
-Nie. Zjawiłam się tutaj bo wyczułam Pandorę.
-Właśnie! Kim jest do cholery to dziecko?
- Juvia ma nadzieję, że to dziecko nie zawróciło Grayowi w głowie!
- Nie o tym teraz mówię!!
-Oh..Jest pan taki słodki kiedy się złości!
-Proszę uspokójcie się. Szanowna Mavis nie może przez was dokończyć wyjaśnień.
-Racja- zauważył Gray po czym uspokoił się. Na koniec jeszcze dodał- Przepraszam Mira-chan. 
-Gray-sama! Czemu zwracasz się tak pieszczotliwie do innych kobiet?!
Mavis przyglądała się kłótni a raczej małej sprzeczce magów z uśmiechem na twarzy. zauważyła jednak, że czegoś tu brakuje. A raczej kogoś.
-Słuchajcie...Czy nie powinny tutaj być jeszcze trzy exceedy?
Twarze wszystkich magów skupiły się na Mavis. Początkowo panowała cisza jednak Mira postanowiła ją przerwać.
-Ale ja jestem głupia! Kazałam Carli, Happy'emu i Lili'emu poczekać na mnie w pałacu i przy okazji się rozejrzeć. Nie mogę uwierzyć, że o nich zapomniałam!
-Właśnie! Jak mogłaś zapomnieć? Myślałem, że jako mag klasy S będziesz bardziej rozgarnięta!- Gajeel zaczął krzyczeć.
-Wiem..ja..ja..przepraszam!- wykrzyknęła Mirajane po czym zaczęła cicho płakać.
-Gajeel uspokój się- zganiła mężczyznę Levy- Ty też przez cały czas kiedy zwiedzaliśmy my miasto nie pomyślałeś o Lilim. Jesteśmy tak samo winni bo wszyscy o nich zapomnieliśmy.
- Cóż, w takim wypadku możemy zrobić tylko jedno- odrzekł bojowo Gray.
********

Lucy i Natsu jeszcze przez długi czas wpatrywali się w otwarte drzwi, które zostawiła za sobą białowłosa. Chyba żadne z nich nie mogło do końca uwierzyć w to co przed chwilą się stało.
-Chyba powinieneś za nią pobiec Natsu.
-Tak sądzisz? Wydaje mi się, że powinna pobyć sama.
-Mylisz się. Właśnie teraz powinniście sobie wszystko wyjaśnić. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji.
-Cóż...skoro tak mówisz Lucy. W takim razie poczekaj tu na mnie. Za chwilę wrócę- Natsu uśmiechnął się promiennie po czym wyszedł. Lucy nie czuła się dobrze z tym co się stało. Obwiniała się jednak z drugiej strony wiedziała, że to nie tylko jej wina. Tak właściwie to czemu została wplątana w ten cały konflikt. Przecież ona i Natsu...to niemożliwe. Są przyjaciółmi i nic więcej. Jednak Lucy przypomniała sobie o ich pierwszym prawie- pocałunku. Nie. To niemożliwe. Oni nie mogą być razem. Miłość oznacza koniec przyjaźni a tego Lucy za nic w świecie by nie chciała. Poza tym miała ważniejsze sprawy na głowie niż miłostki.
-No nic. Póki go nie ma może się zdrzemnę.- Lucy rozsiadła się wygodnie w fotelu i zamknęła oczy.

Obudziło ją trzęsienie. Przeciągle otworzyła oczy i kilka razy pomrugała. Lucy była związana i niesiona przez jakiegoś człowieka....
-Puszczaj mnie!- zaczęła krzyczeć i wierzgać nogami jednak jej ruchy były ograniczone przez wiążącą ją linę.
-Obudziłaś się?- zapytał męski głos, należący do osoby niosącej blondynkę.
-Kim jesteś?! I czemu mnie uśpiłeś?!
-Nie uśpiłem cię. Kiedy przyszedłem ty już spałaś a kiedy cię obwiązywałem liną nawet się nie obudziłaś. Musisz mieć bardzo mocny sen skoro obudziłaś się dopiero teraz.
-Co?! Kłamiesz!- Lucy lekko się zarumieniła, ale szybko powrócił jej wściekły wyraz twarzy- Kim jesteś?
-Mam na imię Titus. Jestem magiem Gwiezdnych Duchów.
-Gwiezdnych Duchów? To tak jak ja.
-Wiem.
-Możesz mnie już postawić? Nieprzyjemnie się tak rozmawia! 
-Nie będziesz uciekać?-Lucy zignorowała go.- Dobra, głupie pytanie. Oczywiście, że będziesz uciekać, ale niech ci będzie. Nie należysz do najlżejszych.
-S..Słucham?
Chłopak tylko westchnął. 
-Ej, nie ignoruj mnie! Czemu mnie porwałeś? 
-Jesteś nam potrzebna. Właściwie to twoje klucze są. 
-Więc nie prościej byłoby mi zabrać klucze?
-Nie. Aby użyć twoich Gwiezdnych Duchów musiałbym zawrzeć z nimi kontrakt a to by było niemożliwe bo twój kontrakt nie zostałby zerwany. Zbyt dużo z tym zachodu. 
-Dobra. A po co jestem wam potrzebna?
-Masz mnie za idiotę? Oczywiście, że ci tego nie powiem.
-No dobrze...a kogo masz namyśli mówiąc "nam"?- Lucy starała się wyciągnąć od Titusa jak najwięcej zanim spróbuje uciec.
-Na pewno spotkałaś członków naszej organizacji. Mylę się?
Blondynka wreszcie się domyśliła.
-Koutis?- zatrzymała się- Kim jest Pandroa? Gadaj!
-Spokojnie. Może jak się z nią spotkasz to się czegoś dowiesz.
Lucy sama się sobie dziwiła, ale może to nie był najgorszy pomysł? Jeżeli spotka się z Pandroą może dowie się czym była ta tajemnicza broń. 
-Dobra, wpadłam na pomysł Titus. Wyzywam cię na pojedynek! Jeżeli wygram powiesz mi wszystko co wiesz o Pandorze, Koutis i Aionios. Natomiast jeżeli ty wygrasz to pójdę z tobą dobrowolnie.
-Wydaje mi się, że to za mało- Titus chytrze się uśmiechnął- Jeżeli wygram to pójdziesz ze mną dobrowolnie i zdejmiesz bluzkę.
-Słucham?!
-Przecież nie karzę ci zdjąć stanika. Chyba go nosisz prawda?
-Nie twoja sprawa! Dobra, niech ci będzie. 
-Świetnie.
Lucy i Titus jednocześnie wyciągnęli klucze
- Otwórz się Bramo Wielkiego Kraba! Cancer!
- Otwórz się Bramo Skorpiona! Scorpio!
W jednej chwili przed magami pojawiły się Gwiezdne Duchy
-Proszę, proszę. Widzę, że posiadasz jeden z dwunastu zodiakalnych kluczy. No nic. Scorpio pokaż im!
-Posmakujcie naszego piasku!- Scorpio wystrzelił ze swojego ogona wiązką piasku, która ugodziła Cancera. Jednak ten szybko wstał i spróbował kontratakować jednak Scorpio stworzył piaskową tarczę.
-Oj słabiutko- Titus pokręcił głową
-Możesz przestać wszystko komentować?!- krzyknęła Lucy
-Cancer wracaj! Aries! Leo!- Wielki krab zniknął a w jego miejsce pojawiły się kolejne dwa Gwiezdne Duchy. 
-Rozumiem. Więc posiadasz więcej kluczy- powiedział pod nosem po czym krzyknął- Libra!
Obok Scorpio pojawił się inny Gwiezdny Duch tym razem kobieta. 
-Leo, Aries! Pokonajcie ich!
-Oczywiście Lucy.
-Ja...ja nie wiem czy dam radę. Przepraszam! Ale postaram się...Wełniana bomba!- z rąk Aries zaczęła wypływać różowa wełna, która otoczyła Scorpio.
-Ooo to takie przyjemne...Czekaj Aries! Nie próbuj na nas tych swoich sztuczek!
-Przepraszam!- krzyknęła przestraszona.
-Nie przepraszaj Aries. To przecież walka. Pięść Regulusa!- Loki szybko zaatakował Scorpio odurzonego wełną Aries dzięki czemu ten się nie bronił. Nagle Loki jak i Aries zostali odepchnięci na skały. 
-Co to było?- zapytał zdziwiony Loki
-To Libra. Potrafi zmieniać grawitację- Scorpio pojawił się za plecami Leo i wystrzelił w niego piaskiem.
-Wydaje mi się, że przegrywasz- Titus uśmiechnął się zadziornie. 
-Mylisz się. Walka dopiero się zaczyna.




I tak oto moje opowiadanie ma już okrągłe 10 rozdziałów :D
Chciałabym prosić wszystkich Czytelników o komentarze, których jest bardzo mało a chciałabym wiedzieć ile osób czyta tego bloga i czy jest sens go prowadzić. Tak więc serdecznie bym prosiła o komentarze pod rozdziałem :)
 P.S
Jak sądzicie kto wygra Eurowizję? Macie swoich faworytów? Ja oczywiście kibicuję Polsce, ale podoba mi się jeszcze piosenka Grecji i Rosji. Uważam, że dzisiaj będzie naprawdę duże show!
Pozdrawiam!

6 komentarzy:

  1. Witaj Kochanie!!! Bardzo dziękuję za dedykację :). Nie spodziewałam się :). Rozdział przeczytałam, ale pozwól, że skomentuję go dokładnie, co by nieco Cię podnieść na duchu, po południu, gdyż teraz moje patrzałki, jak i kończyny górne, odmawiają współpracy. Głowa do góry! A, i nie waż się zwątpić!!! Ja kocham ♥♥♥ Twojego bloga i jeśli przestaniesz go prowadzić, znajdę Cię, zwiążę i usadzę przed monitorem. Za karę będziesz pisać, pisać i jeszcze raz pisać. Bez przerwy, nieustraszenie i długo!!! A co :). Kocham tą historię i bardzo chciałabym poznać jej ciąg dalszy :). Także, tego, jak pisałam, skomentuję w mój zwyczajowy sposób po południu :). 3maj się cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja czytam Twoje opowiadanie. Jest świetne. Uwielbiam je. Masz na nie super pomysł. Rozdział ciekawy, ale szkoda, że tak krótko. Ja się tu rozkręcam, a tu koniec, ale co tam i tak za niedługo pojawi się kolejny rozdział i zaspokoi moją ciekawość. Przynajmniej mam nadzieję, że nie będę musiała na niego czekać zbyt długo. Co do walki to wydaje mi się, że wygra Lucy. Pewnie przywoła Gemini i wykona Uranometrię i pewnie zmiecie przeciwnika. Choć znając mnie i moje podejrzenia będzie zupełnie na odwrót. No więc wiedz, że czytam Twoje opowiadanie i je uwielbiam, więc masz mi je pisać, bo jak nie to Cię znajdę i będę nad Tobą tak długo stać do puki nie napiszesz jak najwięcej. Pozostaje mi już teraz życzyć Ci jak najwięcej wenyy.
    Ps. Co do Eurowizji to niestety nie oglądałam, bo byłam poza domem i wróciłam dopiero od rodzinki z godzinkę temu i nawet nie wiem kto wygrał. Trzeba będzie sprawdzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wygrał/a pan/i z Austrii... Polska na 14...

      Usuń
    2. Powiem szczerze, że trochę jestem zawiedziona. Nie chodzi o zwycięzcę/ zwyciężczynie tylko o samą Polskę. Spodziewałam się lepszego miejsca no, ale jury nas pogrążyły ;/

      Usuń
    3. Ja mam tak samo... A przecież nasza piosenka była przewspaniała!!! Ja nie wiem, z reguły kiedyś wybierano te piosenki, które wpadały w ucho publiczności. Smętne ballady schodziły na drugi plan. A teraz jest odwrotnie...

      Ps. Przepraszam kochana, ale dzisiaj nie miałam totalnie kiedy sklecić porządnego komentarza. Zrobię to, jak tylko czas pozwoli. A teraz dobrej nocki :*. Nie gniewaj się, proszę.

      Usuń
  3. Dziś zobaczyłam Twój blog i jak zaczęłam czytać,to zapomniałam, że czekam na nowy rozdział na innym blogu, więc nic tylko pogratulować ;)
    Mai: Streszczaj się chcę wiedzieć co się zadzieje u Oli między Natsu a Lucynką
    Nie tylko ty! W dodatku... Od kiedy z Ciebie taki zboczuch?
    Mai: Odkąd z Tobą gadam... Masz na mnie dziewczyno zły wpływ.
    No wielkie dzięki -.-
    Mai: Ale no to prawda...
    No wieem... ._.
    Ma: Ej... Czy ty płaczesz? *patrzy zatroskana na dziewczynę, która stoi w swoim koncie smtku i rozpaczy.
    T-tak, a-ale t-to n-nie T-twoja w-wina *pociąga nosem*
    Mai: A czyja?
    *w jednym momencie pojawiają się płomienie wściekłości w oczach Echii* LISANNA...
    Mai: Ach... Też jej nie lubię...
    Ale ona im przeszkodziła, a było*muzyczne skojarzenia mode on* taaak blisko, taak blisko jak ja....
    Mai: Skończ ._.
    *muzyczne skojarzenia mode off* Niech Ci będzie ._.
    Mai: *bulwers mode on* Ale dlaczego polazł za Lisanną?! I jeszcze Lucynke porwano! Grrr *Mai ciska pierunami ze swoich pięknych fioletowych paczałek*
    Mai uspokuj się, bo Twoje paczałki nie są przez to takie ładne ;< A wiesz jak ja je lubię... (nie, nie jestem homo x.x)
    Mai: *uspokaja się* no wieeem...
    Dobra kończę i idziemy czytać nowy rozdział!
    Mai: *gwiazdki w paczałkach* TAAAAAK!!!!
    Dobra spokojnie...

    Przesyłamy kontenery weny i czekamy na nowy rozdział(Twój of course ;) )
    Pozdro Neko Echia z Mai Musicrose

    OdpowiedzUsuń