-Harietto czy Titus odnalazł już maginię Gwiezdnych Duchów?- Pandora zapytała drżącym głosem, zupełnie ignorując gotowych do walki magów Fairy Tail.
-Niestety nie wiem, ale skoro Titus osobiście zabrał się za to zadanie to znaczy, że wziął je na poważnie. Prawdę mówiąc mam nadzieję, że nie poniesie go zbytnio i przyprowadzi Gwiezdnego Maga w jednym kawałku.
-Rozumiem. Wybacz siostro, ale zmierzymy się kiedy przyjdzie na to odpowiedni czas. A co do was Fairy Tail- Pandora spojrzała na stojących obok siebie Graya i Juvię - jeżeli chcecie czegoś się dowiedzieć to radzę wam szukać w pałacu.- po chwili zniknęła razem z Hariettą.
Przez chwilę nikt nic nie mówił, w końcu jednak odezwała się Mavis:
-Tak jak myślałam. Pandora wreszcie postanowiła się zemścić.
-Czy mogłabyś nam wyjaśnić o co tutaj chodzi??- zapytał lekko podwyższonym głosem Gajeel jednak Levy upomniała go, szturchając łokciem.
-Rzeczywiście powinnam wam wyjaśnić całą tą sprawę jednak nie tutaj. Musimy pójść w jakieś spokojniejsze miejsce.
Kiedy emocje opadły magowie Fairy Tail szli ulicami Aionios czasem nawet się uśmiechając. Najbardziej wesołą osobą była jednak Mavis, którą cieszyło każde kolejne stoisko albo z kwiatami, pamiątkami lub nawet jedzeniem. Rozglądała się dookoła z niesamowitym błyskiem w oczach. Magowie Fairy Tail wprost nie mogli uwierzyć, że ta dziecinnie zachowująca się osoba była niedawno tak śmiertelnie poważna. Skończyło się na tym, że razem z Mavis magowie Fairy Tail zwiedzali Aionios bo nikt nie miał serca aby przerwać Pierwszej te radosne chwile. W końcu magowie zatrzymali się w jednej z restauracji. Było ich tak wielu, że musieli zamówić największy stolik a i tak nie starczyło krzeseł więc musieli "pożyczyć" krzesła od innych stolików co spotkało się z dezaprobatą kierownika sali jednak jedno spojrzenie Gajeela wystarczyło aby udobruchać pracownika.
- Czy teraz możesz nam to wszystko wyjaśnić?- zapytał Gajeel znudzonym głosem, siadając za stołem.
-Tak. Jestem wam winna wyjaśnienia. Zostaliście wysłanie na tę misję tylko dlatego, że aktualny mistrz gildii nie wiedział do końca jak bardzo jest ona niebezpieczna.
-Ale staruszek nas uprzedził. Powiedział coś tam, że będzie niebezpiecznie i że nie dostaniemy pieniędzy i takie tam...w końcu postanowił wysłać wielu magów aby misja zakończyła się powodzenie...-Gajeel nie zdążył dokończyć bo w pół zdania przerwała mu Levy:
-Pierwsza, wiesz może coś na temat Natsu i pozostałych?
-Nie. Zjawiłam się tutaj bo wyczułam Pandorę.
-Właśnie! Kim jest do cholery to dziecko?
- Juvia ma nadzieję, że to dziecko nie zawróciło Grayowi w głowie!
- Nie o tym teraz mówię!!
-Oh..Jest pan taki słodki kiedy się złości!
-Proszę uspokójcie się. Szanowna Mavis nie może przez was dokończyć wyjaśnień.
-Racja- zauważył Gray po czym uspokoił się. Na koniec jeszcze dodał- Przepraszam Mira-chan.
-Gray-sama! Czemu zwracasz się tak pieszczotliwie do innych kobiet?!
Mavis przyglądała się kłótni a raczej małej sprzeczce magów z uśmiechem na twarzy. zauważyła jednak, że czegoś tu brakuje. A raczej kogoś.
-Słuchajcie...Czy nie powinny tutaj być jeszcze trzy exceedy?
Twarze wszystkich magów skupiły się na Mavis. Początkowo panowała cisza jednak Mira postanowiła ją przerwać.
-Ale ja jestem głupia! Kazałam Carli, Happy'emu i Lili'emu poczekać na mnie w pałacu i przy okazji się rozejrzeć. Nie mogę uwierzyć, że o nich zapomniałam!
-Właśnie! Jak mogłaś zapomnieć? Myślałem, że jako mag klasy S będziesz bardziej rozgarnięta!- Gajeel zaczął krzyczeć.
-Wiem..ja..ja..przepraszam!- wykrzyknęła Mirajane po czym zaczęła cicho płakać.
-Gajeel uspokój się- zganiła mężczyznę Levy- Ty też przez cały czas kiedy zwiedzaliśmy my miasto nie pomyślałeś o Lilim. Jesteśmy tak samo winni bo wszyscy o nich zapomnieliśmy.
- Cóż, w takim wypadku możemy zrobić tylko jedno- odrzekł bojowo Gray.
********
Lucy i Natsu jeszcze przez długi czas wpatrywali się w otwarte drzwi, które zostawiła za sobą białowłosa. Chyba żadne z nich nie mogło do końca uwierzyć w to co przed chwilą się stało.
-Chyba powinieneś za nią pobiec Natsu.
-Tak sądzisz? Wydaje mi się, że powinna pobyć sama.
-Mylisz się. Właśnie teraz powinniście sobie wszystko wyjaśnić. Tak mi się przynajmniej wydaje. Nigdy nie byłam w podobnej sytuacji.
-Cóż...skoro tak mówisz Lucy. W takim razie poczekaj tu na mnie. Za chwilę wrócę- Natsu uśmiechnął się promiennie po czym wyszedł. Lucy nie czuła się dobrze z tym co się stało. Obwiniała się jednak z drugiej strony wiedziała, że to nie tylko jej wina. Tak właściwie to czemu została wplątana w ten cały konflikt. Przecież ona i Natsu...to niemożliwe. Są przyjaciółmi i nic więcej. Jednak Lucy przypomniała sobie o ich pierwszym prawie- pocałunku. Nie. To niemożliwe. Oni nie mogą być razem. Miłość oznacza koniec przyjaźni a tego Lucy za nic w świecie by nie chciała. Poza tym miała ważniejsze sprawy na głowie niż miłostki.
-No nic. Póki go nie ma może się zdrzemnę.- Lucy rozsiadła się wygodnie w fotelu i zamknęła oczy.
Obudziło ją trzęsienie. Przeciągle otworzyła oczy i kilka razy pomrugała. Lucy była związana i niesiona przez jakiegoś człowieka....
-Puszczaj mnie!- zaczęła krzyczeć i wierzgać nogami jednak jej ruchy były ograniczone przez wiążącą ją linę.
-Obudziłaś się?- zapytał męski głos, należący do osoby niosącej blondynkę.
-Kim jesteś?! I czemu mnie uśpiłeś?!
-Nie uśpiłem cię. Kiedy przyszedłem ty już spałaś a kiedy cię obwiązywałem liną nawet się nie obudziłaś. Musisz mieć bardzo mocny sen skoro obudziłaś się dopiero teraz.
-Co?! Kłamiesz!- Lucy lekko się zarumieniła, ale szybko powrócił jej wściekły wyraz twarzy- Kim jesteś?
-Mam na imię Titus. Jestem magiem Gwiezdnych Duchów.
-Gwiezdnych Duchów? To tak jak ja.
-Wiem.
-Możesz mnie już postawić? Nieprzyjemnie się tak rozmawia!
-Nie będziesz uciekać?-Lucy zignorowała go.- Dobra, głupie pytanie. Oczywiście, że będziesz uciekać, ale niech ci będzie. Nie należysz do najlżejszych.
-S..Słucham?
Chłopak tylko westchnął.
-Ej, nie ignoruj mnie! Czemu mnie porwałeś?
-Jesteś nam potrzebna. Właściwie to twoje klucze są.
-Więc nie prościej byłoby mi zabrać klucze?
-Nie. Aby użyć twoich Gwiezdnych Duchów musiałbym zawrzeć z nimi kontrakt a to by było niemożliwe bo twój kontrakt nie zostałby zerwany. Zbyt dużo z tym zachodu.
-Dobra. A po co jestem wam potrzebna?
-Masz mnie za idiotę? Oczywiście, że ci tego nie powiem.
-No dobrze...a kogo masz namyśli mówiąc "nam"?- Lucy starała się wyciągnąć od Titusa jak najwięcej zanim spróbuje uciec.
-Na pewno spotkałaś członków naszej organizacji. Mylę się?
Blondynka wreszcie się domyśliła.
-Koutis?- zatrzymała się- Kim jest Pandroa? Gadaj!
-Spokojnie. Może jak się z nią spotkasz to się czegoś dowiesz.
Lucy sama się sobie dziwiła, ale może to nie był najgorszy pomysł? Jeżeli spotka się z Pandroą może dowie się czym była ta tajemnicza broń.
-Dobra, wpadłam na pomysł Titus. Wyzywam cię na pojedynek! Jeżeli wygram powiesz mi wszystko co wiesz o Pandorze, Koutis i Aionios. Natomiast jeżeli ty wygrasz to pójdę z tobą dobrowolnie.
-Wydaje mi się, że to za mało- Titus chytrze się uśmiechnął- Jeżeli wygram to pójdziesz ze mną dobrowolnie i zdejmiesz bluzkę.
-Słucham?!
-Przecież nie karzę ci zdjąć stanika. Chyba go nosisz prawda?
-Nie twoja sprawa! Dobra, niech ci będzie.
-Świetnie.
Lucy i Titus jednocześnie wyciągnęli klucze
- Otwórz się Bramo Wielkiego Kraba! Cancer!
- Otwórz się Bramo Skorpiona! Scorpio!
W jednej chwili przed magami pojawiły się Gwiezdne Duchy
-Proszę, proszę. Widzę, że posiadasz jeden z dwunastu zodiakalnych kluczy. No nic. Scorpio pokaż im!
-Posmakujcie naszego piasku!- Scorpio wystrzelił ze swojego ogona wiązką piasku, która ugodziła Cancera. Jednak ten szybko wstał i spróbował kontratakować jednak Scorpio stworzył piaskową tarczę.
-Oj słabiutko- Titus pokręcił głową
-Możesz przestać wszystko komentować?!- krzyknęła Lucy
-Cancer wracaj! Aries! Leo!- Wielki krab zniknął a w jego miejsce pojawiły się kolejne dwa Gwiezdne Duchy.
-Rozumiem. Więc posiadasz więcej kluczy- powiedział pod nosem po czym krzyknął- Libra!
Obok Scorpio pojawił się inny Gwiezdny Duch tym razem kobieta.
-Leo, Aries! Pokonajcie ich!
-Oczywiście Lucy.
-Ja...ja nie wiem czy dam radę. Przepraszam! Ale postaram się...Wełniana bomba!- z rąk Aries zaczęła wypływać różowa wełna, która otoczyła Scorpio.
-Ooo to takie przyjemne...Czekaj Aries! Nie próbuj na nas tych swoich sztuczek!
-Przepraszam!- krzyknęła przestraszona.
-Nie przepraszaj Aries. To przecież walka. Pięść Regulusa!- Loki szybko zaatakował Scorpio odurzonego wełną Aries dzięki czemu ten się nie bronił. Nagle Loki jak i Aries zostali odepchnięci na skały.
-Co to było?- zapytał zdziwiony Loki
-To Libra. Potrafi zmieniać grawitację- Scorpio pojawił się za plecami Leo i wystrzelił w niego piaskiem.
-Wydaje mi się, że przegrywasz- Titus uśmiechnął się zadziornie.
-Mylisz się. Walka dopiero się zaczyna.
I tak oto moje opowiadanie ma już okrągłe 10 rozdziałów :D
Chciałabym prosić wszystkich Czytelników o komentarze, których jest bardzo mało a chciałabym wiedzieć ile osób czyta tego bloga i czy jest sens go prowadzić. Tak więc serdecznie bym prosiła o komentarze pod rozdziałem :)
P.S
Jak sądzicie kto wygra Eurowizję? Macie swoich faworytów? Ja oczywiście kibicuję Polsce, ale podoba mi się jeszcze piosenka Grecji i Rosji. Uważam, że dzisiaj będzie naprawdę duże show!
Pozdrawiam!
Witaj Kochanie!!! Bardzo dziękuję za dedykację :). Nie spodziewałam się :). Rozdział przeczytałam, ale pozwól, że skomentuję go dokładnie, co by nieco Cię podnieść na duchu, po południu, gdyż teraz moje patrzałki, jak i kończyny górne, odmawiają współpracy. Głowa do góry! A, i nie waż się zwątpić!!! Ja kocham ♥♥♥ Twojego bloga i jeśli przestaniesz go prowadzić, znajdę Cię, zwiążę i usadzę przed monitorem. Za karę będziesz pisać, pisać i jeszcze raz pisać. Bez przerwy, nieustraszenie i długo!!! A co :). Kocham tą historię i bardzo chciałabym poznać jej ciąg dalszy :). Także, tego, jak pisałam, skomentuję w mój zwyczajowy sposób po południu :). 3maj się cieplutko :*
OdpowiedzUsuńWygrał/a pan/i z Austrii... Polska na 14...
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze, że trochę jestem zawiedziona. Nie chodzi o zwycięzcę/ zwyciężczynie tylko o samą Polskę. Spodziewałam się lepszego miejsca no, ale jury nas pogrążyły ;/
OdpowiedzUsuńJa mam tak samo... A przecież nasza piosenka była przewspaniała!!! Ja nie wiem, z reguły kiedyś wybierano te piosenki, które wpadały w ucho publiczności. Smętne ballady schodziły na drugi plan. A teraz jest odwrotnie...
OdpowiedzUsuńPs. Przepraszam kochana, ale dzisiaj nie miałam totalnie kiedy sklecić porządnego komentarza. Zrobię to, jak tylko czas pozwoli. A teraz dobrej nocki :*. Nie gniewaj się, proszę.
Dziś zobaczyłam Twój blog i jak zaczęłam czytać,to zapomniałam, że czekam na nowy rozdział na innym blogu, więc nic tylko pogratulować ;)
OdpowiedzUsuńMai: Streszczaj się chcę wiedzieć co się zadzieje u Oli między Natsu a Lucynką
Nie tylko ty! W dodatku... Od kiedy z Ciebie taki zboczuch?
Mai: Odkąd z Tobą gadam... Masz na mnie dziewczyno zły wpływ.
No wielkie dzięki -.-
Mai: Ale no to prawda...
No wieem... ._.
Ma: Ej... Czy ty płaczesz? *patrzy zatroskana na dziewczynę, która stoi w swoim koncie smtku i rozpaczy.
T-tak, a-ale t-to n-nie T-twoja w-wina *pociąga nosem*
Mai: A czyja?
*w jednym momencie pojawiają się płomienie wściekłości w oczach Echii* LISANNA...
Mai: Ach... Też jej nie lubię...
Ale ona im przeszkodziła, a było*muzyczne skojarzenia mode on* taaak blisko, taak blisko jak ja....
Mai: Skończ ._.
*muzyczne skojarzenia mode off* Niech Ci będzie ._.
Mai: *bulwers mode on* Ale dlaczego polazł za Lisanną?! I jeszcze Lucynke porwano! Grrr *Mai ciska pierunami ze swoich pięknych fioletowych paczałek*
Mai uspokuj się, bo Twoje paczałki nie są przez to takie ładne ;< A wiesz jak ja je lubię... (nie, nie jestem homo x.x)
Mai: *uspokaja się* no wieeem...
Dobra kończę i idziemy czytać nowy rozdział!
Mai: *gwiazdki w paczałkach* TAAAAAK!!!!
Dobra spokojnie...
Przesyłamy kontenery weny i czekamy na nowy rozdział(Twój of course ;) )
Pozdro Neko Echia z Mai Musicrose