sobota, 19 kwietnia 2014

8. Wojna Pierwotna

"Jaj przepięknie malowanych, świąt słonecznie roześmianych. W poniedziałek dużo wody, zdrowia, szczęścia oraz zgody!!!"


Lucy i jej matka siedziały na samym środku niekończącej się łąki. Blondynka z zapartym tchem słuchała opowieści swojej mamy  - Więc jak już mówiłam zabrano mnie do pałacu. Byłam jeszcze dzieckiem dlatego postanowiono mnie nie zabijać. Król adoptował mnie. Chciał również abym jako Gwiezdny Mag służyła w armii. W każdym razie wtedy jeszcze o tym nie wiedziałam. Dorastałam na zamku jako księżniczka. Lubiłam strasznie chodzić do biblioteki, tam dowiedziałam się, że Aionios było kiedyś niezwykle pięknym i potężnym krajem. Spotkałam się w książkach również z pojęciem Wojna Pierwotna. Próbowałam się wówczas dowidzieć czym dokładniej ona była. W końcu król uznał, że jestem już wystarczająco dorosła aby poznać prawdę o Gwiezdnych Magach i Wojnie Pierwotnej. Magowie Gwiezdnej Energii byli na świecie już za czasów smoków. Jest to magia jeszcze starsza niż ta Smoczych Zabójców. Ludzie aby jakoś uchronić się przed smokami szukali pomocy w innym świecie. W końcu stworzono klucze, które łączyły nasz świat z innym, jak się później okazało był to świat Gwiezdnych Duchów. Jednak tylko kilka osób było w stanie ich używać. Osoby te nazwano Gwiezdnymi Magami. Pomagały w walce ze smokami, ale dalej byli w stosunku do nich bezsilni. Wtedy pojawili się Smoczy Zabójcy więc Gwiezdni Magowie odeszli w zapomnienie. Nikt nie pamiętał jak bronili ludzi, poświęcając własne życia. Ludzie, którzy przetrwali założyli kraj. Aionios. Było to pierwsze miejsce, które należało tylko do ludzi a smoki wedle ustaleń nie miały tam prawa wstępu jednak poza tym jeszcze małym krajem wszystkie pozostałe tereny należały do tych bestii. Nic więc dziwnego, że wszystkie stworzenia, bojące się smoków przybywały do Aionios, które było azylem. Tak właśnie w Aionios zaczęły swe życie nie tylko ludzie, ale i syreny, elfy a także inne stworzenia. Aionios zaczęło się rozrastać. Smoki natomiast nie potrzebowały aż tak wiele terenów jak wcześniej więc oddali je ludziom. Zaczęły powstawać nowe kraje. Jednym z kolejnych mocarstw był Camelot. Tam również rozkwitała magia jednak  w przeciwieństwie do Aionios gdzie magia była uwalniana z ciała w Camelot skupili się na używaniu zewnętrznego źródła magii i przelaniu jej do różnych broni. Księstwo Afet natomiast pożądało magii wszelkiego rodzaju aby zwiększyć swoją siłę militarną. Kolejnym powstałym państwem było Fiore, które podobnie jak Aionios chciało być utopią dla wszelakich magicznych stworzeń. Mimo, że powstałe państwa coraz bardziej rozwijały nowe rodzaje magii Aionios było niedościgłe. Zaczęto się więc go obawiać. Największy zamęt zasiał Camelot, który był głównym wówczas wrogiem Aionios. Afet poparło Camelot, swojego wschodniego sąsiada natomiast Fiore nie chciało brać udziału w konflikcie. Obawiając się, że Fiore, które także było potęgą włączy się do wojny po stronie Aionios zrezygnowano z dalszych walk. Niestety w Aionios narodził się świetny mag, niesamowicie uzdolniony. Ludzie pokładali w nim ogromne nadzieje jednak ów chłopiec wybrał mroczną ścieżkę. Chciał on odnaleźć Acnologię jednak nikt nie wiedział w jakim celu. Kiedy Camelot dowiedziało się o zamiarach chłopaka od razu postanowiono go powstrzymać. Chłopak był jednak już na to przygotowany i tak podporządkował sobie mieszkańców Aionios, że obalili rząd i stał się ich nowym przywódcą. Rozpoczęła się wojna. Chłopak- nazwany Mrocznym Magiem posługiwał się niewyobrażalnie potężną mocą. Ostatecznie Fiore, Camelot i Afet połączyły siły aby zakończyć krwawą wojnę. Nie mieli wystarczających umiejętności aby pokonać Mrocznego Maga, jednak stało się coś co przeważyło szalę zwycięstwa na stronę sojuszu.
-Co to takiego było?-zapytała Lucy z zaciekawieniem
-Niestety, ale nie mam pojęcia. Wracając, każdy spodziewał się, że po pokonaniu Mrocznego Maga wojna się zakończy jednak Camelot chciało już zawczasu zapobiec podobnym wypadkom. Była to naprawdę masakryczna wojna i Aionios ją przegrało. Zniszczono doszczętnie całą kolebkę magii. Cały ten konflikt włącznie z wojną z Czarnym Magiem  nazwano Wojną Pierwotną. Trwała ona 300 lat, zakończyła się 100 lat temu. Mieszkańcy Aionios, którzy przeżyli ciągle mają za złe sojuszowi krajów, które zniszczyły ich ojczyznę.
-Więc to jest ta Wojna Pierwotna. Ale nie rozumiem co wspólnego z nią mieli Gwiezdni Magowie.
-Już wyjaśniam. Magia Gwiezdnych Duchów rozwinęła się tylko i wyłącznie w Aionios. Camelot jako, że specjalizowało się w Magii Przedmiotu uznało, że skoro w owej magii do przyzwania Duchów używa się kluczy to owa magia należy do nich. Kompletnie nie chcieli słyszeć, że Magowie Gwiezdnej Energii żyli już za Ery Smoków. W dużej mierze to właśnie Gwiezdni Magowie przyczynili się do narastania konfliktu między Camelot i Aionios. W czasie Pierwotnej Wojny Czarny Mag doskonale wiedział jaką siłą dysponują wszyscy Magowie Gwiazd więc nie omieszkał ich wykorzystać. Kiedy jednak poległ wszystkich Gwiezdnych Magów, którzy akurat walczyli na polu bitwy uprowadzono do Camelot gdzie próbowano wydobyć od nich sekret ich magii jednak nikt nic nie powiedział dlatego w końcu ich zabito. Aionios upadło więc Camelot doskonale wyczuł okazję i wysłał tam swoich ludzi aby mu nieco "pomóc". Od tamtej pory prześladowani są wszyscy Gwiezdni Magowie na terenie Aionios. Dlatego proszę cię Lucy, uważaj na siebie.
-Wydawało mi się, że prześladowani są wszyscy magowie. Tak powiedział mistrz Fairy Tail.
-To też prawda. Jednak jeżeli odkryją, że jesteście magami to deportują do Fiore wszystkich poza tobą. Ciebie wyślą do Camelot. Gwiezdni Magowie są uważani za szczególne zagrożenie.  Poza tym Lucy jest jeszcze jedna sprawa. Gwiezdna Magia jest bardzo potężna. Skupia się nie tylko na energii magicznej użytkownika, ale i na jego energii życiowej. Wyczułam z twojej energii, że jesteś już naprawdę słaba. Jeżeli nie chcemy żeby stało się coś złego to musimy temu zapobiec.
-Nie rozumiem mamo do końca o czym mówisz. Jak to jestem słaba? Czuję się naprawdę dobrze!
-Spróbuję ci to wytłumaczyć w ten sposób. Magia Gwiezdnych Duchów jest tak samo stara jak Magia Smoczych Zabójców. Smoczy Zabójcy żywią się kontrolowanym przez siebie żywiołem dzięki czemu mogą nieustannie regenerować swoje zapasy magii. Ty natomiast jako Mag Gwiezdnych Duchów nie masz takiej możliwości. Dlatego kwintesencja twojej magii skupia się na pobieraniu niewielkich ilości twojej energii życiowej. Dlatego właśnie jesteś w stanie przejść do świata Gwiezdnych Duchów a także sprowadzić ich do tego świata. Z biegiem lat twoja energia życiowa słabnie i nie jesteś w stanie jej w żaden sposób zregenerować. 
-Ale ja się czuję naprawdę dobrze! Widzisz?- Lucy podskoczyła kilka razy aby udowodnić, że czuje się znakomicie jednak jej matka tylko spochmurniała. 
-Lucy, nie popełniaj mojego błędu.
-Twojego błędu?
-To właśnie przez wyczerpanie się mojej energii życiowej zachorowałam i później umarłam. Nie popełnij mojego błędu.
-Słucham..?
-Jeżeli zignorujesz problem twojego źródła magii również zachorujesz. Nie jest to jakaś zwyczajna choroba. Występuje ona tylko wtedy kiedy dana osoba nie ma prawie wcale energii życiowej.  
-Więc...co mam zrobić?- Lucy poczuła nagłe ukłucie w żołądku. Jeżeli to co mówiła jej mama było prawdę to miała poważny problem. 
-Jak już mówiłam wcześniej, byłam bardzo potężnym magiem. Mojej energii nie zamaskowały nawet pieczęcie. Kiedy ty się urodziłaś wyczułam podobną energię jeżeli nie silniejszą. Dlatego masz jeszcze sporo czasu. Chciałabym jednak żebyś nauczyła się Ostatecznej Magii Gwiazd. Wtedy, używając magii gwiezdnej energii nie będziesz musiała poświęcać swojej energii życiowej tylko będziesz brała ją z otoczenia. Żeby jednak to zrobić musisz odnaleźć coś co pozwoliło pokonać Czarnego Maga w Wojnie Pierwotnej. Nie mam  pojęcia co to było. Wiem jednak, że jest to gdzieś w Aionios i nie tylko wy będziecie tego szukać.
-Tak. Koutis pewnie też o to chodzi- dziewczyna powiedziała szeptem po czym stwierdziła już prawie krzycząc- Mamo! Jest coś...czego nie zrobiłam a powinnam była zrobić jak tylko się tutaj pojawiłam!
-Co takiego skarbie?-zapytała uśmiechnięta matka, nie usłyszała jednak odpowiedzi bo zobaczyła przytuloną do niej Lucy.
-Mamo, tak cię kocham...tak za tobą tęsknię...
-Nie płacz kochanie. Ja też cię bardzo kocham.- kobieta gładziła córkę po głowie.- Ale musisz już iść, przyjaciele na ciebie czekają.


-Lucy! Lucy!
Dziewczyna słyszała głos Natsu. Był pełen...rozpaczy? Nie to jeszcze nie była rozpacz, ale strach. Otworzyła oczy.
-Dzięki Bogu. Już myślałem, że stało się coś poważnego. 
Cedere i Erza posadzili Lucy na fotelu. 
-Co ci się stało?- dopytywała się Erza.
-To wszystko było dziwne...Spotkałam moją mamę. Opowiedziała mi o Wojnie Pierwotnej i Aionios i...-Lucy urwała w połowie zdania. Doszła do wniosku, że lepiej nie mówić przyjaciołom o jej prawie wyczerpanej energii życiowej. Poco będzie ich martwić.
-I....- ponagliła przyjaciółkę Erza
-Powiedziała, że Koutis chce odnaleźć pewną moc dzięki której Zeref został pokonany, ale może lepiej będzie jeżeli opowiem wam co wiem o wojnie.
Maclaria i Cedere patrzyli trochę przestraszeni na dziewczynę.
-Może będzie lepiej jeżeli zostawimy was samych- zaproponowała Maclaria i nie czekając na odpowiedź razem z bratem opuściła domek.
Dookoła fotela, na którym siedziała jeszcze osłabiona blondynka zebrali się wszyscy członkowie drużyny z wyjątkiem Lisanny, która wyglądała przez małe okienko.  Po skończeniu opowieść Erza postanowiła rozmówić się z rodzeństwem. Możliwe, że wiedzą o jaką broń chodzi. Jako, że nie było ich ani w domu ani w jego okolicach postanowili ich poszukać.
-Ktoś musi zostać razem z Lucy- powiedziała Wendy.
-Ja zostanę. I tak nie chce mi się szukać tych aroganckich elfów.
-Dobrze, więc ja, Wendy i Lisanna pójdziemy ich poszukać a ty Natsu zajmij się Lucy.
-Ja też chciałabym zostać- odezwała się w końcu Lisanna.
-Dobrze więc w takim razie pójdziemy ich poszukać we dwie.- Erza i Wendy opuściły izbę, zostawiając trójkę przyjaciół samych. Przez pierwsze kilka minut panowała cisza, którą w końcu przerwała Lucy
- Działo się coś ciekawego kiedy byłam nieprzytomna?
-Raczej nie.- odpowiedział po krótkiej chwili Natsu. 
-Natsu wiesz co? Widziałam w drodze do tej chatki takie piękne, niebieskie kwiaty. Od razu skojarzyły mi się z tymi, które kiedyś zbierałeś dla mnie jako dziecko, pamiętasz?- Lisanna uśmiechnęła się do różowowłosego.
-Ee..nie.- odpowiedział Natsu trochę kłamiąc. Nie chciał wspominać owych dziejów przy Lucy.
-Och! mój kochany głuptasek!- Lisanna przytuliła Natsu, ten w pierwszej chwili próbował się wyrwać jednak uścisk dziewczyny był zbyt mocny. 
-Na chwilę was zostawię. Muszę...coś załatwić- Nastu wyszedł, zostawiając Lisannę i Lucy same.
-Natsu jest uroczy prawda?- uśmiechnęła się promiennie Lucy. Wiedziała, że on i Lisanna byli przyjaciółmi jako dzieci więc miały wspólny temat. Poza tym liczyła, że dowie się jakichś ciekawych i kompromitujących rzeczy o nim.
-Słuchaj mnie bo dwa razy powtarzać nie będę. Nie obchodzi mnie, że ty i Natsu jesteście w jednej drużynie, ale jeżeli tkniesz go choćby palcem to wyrwę ci te ohydne blond włosy z głowy!- Lisanna zbliżyła swoją twarz do twarzy Lucy. 


Chciałabym wszystkim moim Czytelnikom (zarówno tym komentującym jak i cichym) życzyć smacznego jajka, szczęścia w rodzinie, częstego uśmiechu na twarzy i żeby czas do wakacji szybciej Wam płynął :D

Jeszcze chciałabym dodać, że w środę, czwartek i piątek piszę testy i nie jestem pewna czy znajdę czas na pisanie na bloga więc rozdział może się nie pojawić w sobotę, ale dołożę wszelkich starań żeby jednak się pojawił.

WESOŁYCH ŚWIĄT WIELKIEJ NOCY

5 komentarzy:

  1. Pierwsza :D. Nie mogłam się powstrzymać :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach!!! Cudownie Ci to wyszło!!! Dzisiaj skupię się na komentowaniu rozdziału, a nie na moich widzimisię :D. To od początku.

      Lucy w niebezpieczeństwie!!! Założę się, że Natsu zrobi wszystko, żeby ją uratować. Inaczej tego nie widzę :D. I ta historia Wojny Pierwotnej. Spodobały mi się nazwy państw i to, że ukazałaś co działo się w nich w przeszłości. Niestety, chęć posiadania wszystkiego tworzy tylko konflikty... W dzisiejszych czasach też tak jest. Zawsze komuś jest czegoś mało i wtedy wojna gotowa. Najbardziej spodobała mi się końcówka rozmowy Lucy z mamą - ach!!! To było totalnie kawaii!!! Aż łezki miałam w ślepkach :P.

      Ach!!! Przerażony Natsu!!! On ją lllllllllllllllllubi!!! I to bardzo :). Martwił się o nią, jak zawsze, i został z nią, by nie była sama :D. Ale zołza Lisanna nie była potrzebna!!! Kopa w 4 litery i przez okno z nią!!! Czemu niektórzy nie widzą, że w danym momencie wadzą??? I że ich obecność jest niechciana??? Chyba muszę ręcznie wytłumaczyć tej pustej makówce, co sądzę o jej wtrynianiu się między moje kochane NaLu!!! Lisanna!!! Chodź tu w podskokach!!!
      Lisanna: Tak??? *Splotła dłonie za plecami i patrzy na mnie wyczekująco, z uśmiechem na ustach*.
      Powiem to tylko raz, dlatego słuchaj uważnie. *Patrze na nią groźnym wzrokiem. Pod wpływem mojego spojrzenia truchleje*.
      Lisanna: Ha...hai.
      *Zacieram ręce z radości - pierwszy etap pt. "Wzbudzenie strachu", mam za sobą. Teraz czas na etap drugi - "Groźby słowne", a następnie etap trzeci. Ale nie zdradzę jeszcze jego natury*. Posłuchaj mojej rady. Zostawisz Natsu w spokoju...
      Lisanna: Nie!!!
      Coś powiedziała??? I dlaczego mi przerwałaś??? Niegrzeczna dziewczynka. Przechodzimy do etapu trzeciego. *Szczerze się do niej, jak chora psychicznie osoba*.
      Lisanna: Etapu...trzeciego??? Co to???
      Zobaczysz, a właściwie poczujesz. *Przerzucam ją sobie przez ramię i kieruję się do żelaznych drzwi, za którymi jest... miejsce tortur. Karabińczyki w suficie, bicze, baty, łoże fakira, buty pokutne, widelec heretyka, łoże do rozciągania i wiele innych, wspaniałych zabawek. Patrzę na to błyszczącymi z podniecenia oczami. Lisanna jest blada jak ściana*. To od czego zaczniemy??? *Ogarniam wzrokiem narzędzia tortur*. Na początek trochę cię porozciągamy.
      Lisanna: Nie!!!
      Cisza!!! *Wkładam jej w usta knebel, a co dzieje się dalej, nie jest przeznaczone dla uszu i oczu zwykłych śmiertelników. Także, Catherine, nie miej mi za złe. Ja po prostu muszę wychować tą pannicę :). I dlatego zakończę ten komentarz w tym miejscu :D. Wszystkiego dobrego na święta!!! Pozdrawiam cieplutko. Lisanna mi przytakuje, także moje metody dają jakiś efekt :P. Do następnego!!!

      Usuń
    2. Tylko nie popsuj mi zbytnio Lisanny!! Potrzebna mi jest do następnego rozdziału xD

      Usuń
    3. Spokojna głowa :D. Wróci (chyba) w jednym kawałku :P. Głowy za to nie dam :D. Ale pewne uszczerbki fizyczne i psychiczne, będą głębokie :D. I myślę, że podziałają na jej zapędy jak kubeł zimnej wody :D

      Usuń
    4. Hejka :D. Będzie dzisiaj rozdział??? Pozdrawiam :D

      Usuń