wtorek, 18 marca 2014

4. Wielki Sum Tęczowy

"Przygoda zawsze zaczyna się od komplikacji"

Statek "Anna Maria" wpływał już na Morze Szkarłatne. Załoga Fairy Tail podziwiała piękne widoki. Błękit morski był tak intensywny a jednocześnie spokojny, że nie dało się od niego oderwać oczu. Oprócz tego nad wodą unosiła się morska bryza, której nie sposób było uniknąć. Już jeden wdech wystarczył aby zapomnieć o wszystkim dookoła i myśleć jedynie o morskiej toni.
Do podziwiających taflę morza Lucy i Levy podszedł marynarz
-Powiadają, że żyją tu syreny.- uśmiechnął się tajemniczo
-Syreny? Przecież to mityczne stworzenia.- odrzekła Lucy
-Królestwo Aionios słynie ze swej mityczności. Można w nim spotkać nie tylko syreny, ale i elfy, wróżki i inne magiczne stworzenia nie mówiąc już o wspaniałych odmianach magii.
-A smoki?- zapytała blondynka. Wiedziała, że gdyby jej przyjaciel był tutaj w tym momencie nie obeszło by się bez podobnego pytania.
-Smoki? Tego nie wiem. Nigdy nie byłem w Aionios. Słyszałem tylko pogłoski, jednak nic o smokach. Oczywiście skoro to królestwo magii to wszystkiego można się spodziewać.- kończąc wypowiadać zdanie stary marynarz odszedł.
-To królestwo jest takie ekscytujące!- rzekła Levy.- Przed podróżą szybko się spakowałam i miałam jeszcze czas trochę o nim poczytać jednak nie znalazłam żadnych informacji poza tym, że było miejscem Wojny Pierwotnej. Zaczęłam więc szukać informacji o tej wojnie, ale o niej to już wcale nic nie było.- zaczęła się skarżyć jednak po chwili na jej twarzy znów pojawił się radosny uśmiech- To tak jakbyśmy jechali na wakacje prawda Lu-chan? W końcu gildia opłaciła nam hotel. Oczywiście musimy zająć się również naszym zadaniem. Swoją drogą..jak się podzielimy na drużyny?
-Dobre pytanie. Musimy znaleźć pozostałych i w końcu to przedyskutować.
Dziewczyny przeszukały cały statek w poszukiwaniu towarzyszy. Najszybciej odnalazły Erzę i Mirę, które oglądały morze po drugiej stronie statku, następnie Wendy i Lisannę, które grały w szachy. Potem dziewczyny odnalazły Juvię, która stała pod drzwiami do kajuty Graya. Natomiast w środku odnalazły lodowego maga. Na koniec pozostał im Natsu i Gajeel. Nigdzie nie można było ich znaleźć. Dopiero kiedy zrezygnowane postanowiły się poddać usłyszały jakieś odgłosy kłótni. Dochodziły one z góry.
-Bocianie gniazdo! Można się było tego spodziewać po tych dwóch!- krzyknęła zadowolona blondynka.
-Eh..nie chce mi się nawet myśleć poco tam wleźli.
-Natsu! Gajeel! Zejdźcie na dół! Mamy specjalną naradę dotyczącą naszej misji w kajucie Erzy i Miry!
Magowie nie zwrócili uwagi na zawołanie dziewczyny. Nadal zajęci byli kłótnią.
-Chyba będziemy musiały po nich pójść. Wolałabym jednak tego uniknąć- rzekła trochę zrezygnowana Lucy
-W każdym razie trzeba ich jakoś tutaj ściągnąć. Nie masz jakiegoś latającego ducha prawda Lu-chan?
-Niestety. Ej! Natsu! Słyszysz mnie?! Gajeel!
-Nie wiem czy oni udają czy naprawdę są aż tak zajęci.
-Ale jakoś trzeba ich ściągnąć.
-Tu się podziewałyście.- do dziewczyn podeszła Erza- Wszyscy czekamy na was w mojej kajucie z wybraniem drużyn. Gdzie Natsu i Gajeel?
Lucy wskazała palcem w górę.Tytania zobaczyła w górze wychylonego Natsu, który prawie wypadał z bocianiego gniazda. Na dodatek z Gajeelem było to samo.
-Choroba lokomocyjna? To jest takie dokuczliwe. Trzeba ich stamtąd ściągnąć zanim zrobią sobie krzywdę.
Erza zaczęła wchodzić na górę po linie. Kiedy była w połowie drogi Salamander zbytnio się wysunął i wypadł z bocianiego gniazda. W samą porę zjawił się Gray, który wytworzył lodową zjeżdżalnię tak, że Salamander zjechał na podłogę statku bez większego uszczerbku na zdrowiu a zaraz po nim Gajeel.
-Oo już myślałem, że to się nigdy nie skończy- rzekł z ulgą różowo włosy.
-Jesteś taki beznadziejny. Żeby wypaść z bocianiego gniazda no naprawdę...
-Ty też z niego wypadłeś Gajeel!
-Ale ty wypadłeś pierwszy!
-To nie ma nic do rzeczy! W każdym razie to ja wygrałem nasz zakład!
-Nie! Ja wszedłem tam pierwszy!
-Przestańcie!- między magami stanęła Levy- Mamy do obgadania naprawdę ważną sprawę.
- Ci dwaj zawsze tak się kłócą. Jeju... to się robi naprawdę męczące- do zgromadzonych magów podeszła biała kotka Wendy a kilka kroków za nią owa dziewczynka
-Przestań Carlo. Przecież wiesz, że Smoczy Zabójcy mają chorobę lokomocyjną.
-Ale ty Wendy jej nie masz. Przynajmniej nigdy nie widziałam cię żebyś przez to przechodziła.
-Dzięki Troi się uodporniłam. Wszystko dzięki magii leczącej.
-W każdym razie musimy ustalić skład drużyn! To jest bardzo ważny element misji w końcu nasze drużyny będą działać w zupełnie innych miejscach więc nie będziemy mieli ze sobą żadnego kontaktu. Trzeba wybrać mądrze.- powiedziała Lucy a wszyscy ją poparli.
- Przecież to banalne!- odezwał się Salamander- Jedna grupa to drużyna Natsu a druga to inni.
-Inni? Kogo masz namyśli?- rzekł zdenerwowany Gajeel
-Kogo masz namyśli mówiąc drużyna Natsu? Chyba wyraziłem się jasno co myślę o takim podziale?- do dyskusji włączył się lodowy mag.
Troje magów zaczęło się miedzy sobą kłócić. W tym czasie wszyscy członkowie Fairy Tail wysłani na misję do Aionios zdążyli już przybyć pod bocianie gniazdo i posłuchać naprawdę interesującej sprzeczki. Erza po dłuższej chwili wyplątała się ze sznurów, w które wpadła wspinając się na bocianie gniazdo, które uwięziło Natsu i Gajeela. Kiedy zeszła przerwała kłótnię.
-Co to ma znaczyć? W tej chwili macie się uspokoić!
-Uwaga! Pojawił się!- krzyczał jakiś marynarz.
-O nie! Szybko!
Wśród załogi dało się wyczuć panikę. Niektórzy brali do rąk harpuny.
-Ciekawe co się tam dzieje- Natsu zainteresował się zachowaniem załogi. Razem z przyjaciółmi ruszyli w ich kierunku. Nagle im oczom ukazała się monstrualna ryba. Miała kolorowe łuski, które odbijały światło słońca w taki sposób, że trudno było na nią patrzeć jednak co nieco dojrzeć się dało. Ryba miała ostre zęby a  nad górną szczęką dwa długie, czerwonożółte wąsy. Co chwile uderzała w statek próbując go wywrócić. Harpuny załogi nawet jej nie drasnęły. Stworzenie to miało bardzo twarde łuski.
-Wielki Sim Tęczowy. Moja zmora odkąd pierwszy raz wypłynąłem na te wody- rzekł kapitan podchodząc do grupki magów.
-Wielki Sum Tęczowy?-zapytała Tytania
-Nazwałem go Bob. Nie zarejestrowałem innych osobników tego gatunku więc musi być jedyny. 
-Skąd pan wie, że zawsze spotykał tę samą rybę?
-Udało mi się wydłubać mu oko.
Wszystkie dziewczyny oprócz Tytanii lekko się skrzywiły.
-Minęło trochę czasu, co Bob?- zapytał retorycznie kapitan. Nagle ku zdziwieniu wszystkich na samym czubku głowy Suma zjawił się Natsu. Jego ognisty atak nie zranił ryby przez co chłopak jeszcze bardziej się zdenerwował. Kilka razy ponowił próby ataku jednak tak jak poprzednie nic nie dały. W końcu do walki włączyli się pozostali magowie. 
- Otwórz się Bramo Złotego Byka! Taurus!
Byk, który się pojawił od razu zaatakował rybę. Jednak nawet jemu nie udało się jej zranić. Erza również próbowała. Po nieudanych próbach ataku Tytania postanowiła zaatakować jedyne oko ryby. Atak był prawie bezbłędny. Trafiłby rybę gdyby nie jej machnięcie ogonem, które zrzuciło statek wprost na ostre skały. Anna Maria się roztrzaskała. Sum dokonał swojej zemsty i zniszczył statek jednak ciągle było mu mało. Atakował ludzi, którzy tylko co zdążyli wynurzyć się z  wody. Kiedy wynurzył się Natsu udało mu się uniknąć ataku ryby. 
-Lucy! Erza! Gray! Happy!- krzyczał wymieniając imiona towarzyszy
-Natsu!- do chłopaka przyleciał jego niebieski exceed.
-Happy, sprawdź czy pozostałym nic się nie stało!
-Aye sir!

-Natsu!- do chłopaka dobiegł głos Lucy. Szybko popłynął w jej kierunku.  Dziewczyna trzymała się jednej z wystających desek aby nie porwał jej prąd.
-Wszystko w porządku?- zapytał z troską?
Dziewczyna pokręciła głową.
-Zgubiłam swoje klucze.- powiedziała ze łzami w oczach.
-Jesteś pewna? Może..sprawdź jeszcze raz.
-Natsu! Nie jestem głupia. Sprawdzałam osiem razy! Nie ma ich. Musiały mi gdzieś wypaść w czasie ataku tej ryby. Wpadły mi gdzieś do wody.
Natsu, widząc smutek przyjaciółki zanurkował. Nie było go dłuższą chwilę. Lucy zaczęła się martwić. Nagle z wody wynurzyła się różowo włosa głowa. Lucy spojrzała z nadzieją na chłopaka jednak pokręcił głową.
-Przykro mi, ale oprócz tego fioletowego wodorostu i różowej muszelki nic nie było. Proszę- chłopak wręczył blondynce znalezisko.- Wiem, że to nie klucze, ale są ładne więc pomyślałem, że...- chłopak zarumienił się lekko na co Lucy zareagowała optymistycznie, uśmiechając się.
-Dziękuję. 
-Natsu! Wszyscy są cali i bezpieczni jednak nie mogłem nigdzie znaleźć Lucy.- zameldował Happy
-To świetnie!- krzyknął uradowany Natsu
-Naprawdę cieszysz się, że nie mogłem jej znaleźć?
-Ja jestem tutaj! Jeszcze mnie nie zauważyłeś?- krzyknęła podirytowana dziewczyna
-O Lucy! W takim razie znalazłem wszystkich.
Nagle z wody wynurzyła się gigantyczna ryba, która wcześniej zniszczyła bohaterom statek.
-Bob?- zapytał zdziwiony Natsu. Spróbował ją zaatakować jednak nie udało mu się. Nie miał zbyt dużo możliwość będąc zanurzonym po szyję w wodzie. Co więcej Bob skoczył prosto na Lucy. Kiedy woda opadła Natsu rozejrzał się dookoła jednak nigdzie nie było widać dziewczyny.
-Lucy! Lucy!! Ty! Nie wiem co z nią zrobiłeś, ale masz mi natychmiast oddać moją Lucy słyszysz ty przerośnięta sardynko?!- Natsu udało się odbić od skał i skoczył cały pokryty ogniem na rybę, jednak stało się coś co zmieniło sytuację o 180 stopni. Bob otworzył paszczę połykając Natsu. Happy widząc co się dzieje poleciał aby sprowadzić pomoc.

11 komentarzy:

  1. Więc tak:
    Po pierwsze jestem PIERWSZA!!!
    Po drugie piszesz zajebiście.
    Po trzecie czekam na kolejne rozdzaliki.

    A teraz zaczne od początku:
    Trafiłam na tego bloga dzisiaj w trakcie rekolekcji i dzięki tobie przeżyłam półtorej godziny w kościele. Z kumpelą przeczytałyśmy wszystkie rozdziały jakie do tej pory napisałaś. Czekamy na więcej!!!
    Życzę weny, buziam ;* i pozdrawiam.
    ~Nami~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Kurcze usunął mi się przez przypadek. W każdym razie dziękuję za motywację ^^

      Usuń
  2. Kurde. Ja chciałam być pierwsza T^T w każdym razie, skomentuje jak wrócę ze szkoly ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. O ranyści!!! Genialny rozdział!!! Od samego początku akcja, co lubię najbardziej :D. Kłótnie między Natsu i Gajeel'em i ich choroba lokomocyjna, jak zawsze daje pole do popisu piszącym o FT :D. Ach, jak ja ich kocham!!! I ta konsumpcja ich przez rybiszona :D. Lucy!!!
    Lucy: Co??? *Słyszę ją jakby z zaświatów*
    Gdzie cię wcięło???
    Lucy: Ty nawet nie wiesz co mówisz i jak mało się mylisz.
    Czyli coś cię wcięło. Jak rozumiem Bobik przypłynął i chapnął cię, sorry, twoje seksowne ciałko. A może twoje klucze też ma, hę???
    Lucy: Przestań żartować i wyciągnij mnie stąd!!!
    Ciekawe jak???
    Lucy: Nie wiem!!! Wymyśl coś!!! Natsu??? Gdzie ty...
    Natsu: No próbuje nas wydostać!!!
    Lucy: Przestań, bo zaraz będziemy uwędzeni jak szynka!!! *Mówi to widząc płomienie tańczące wokół jego ciała*
    Natsu: Wypuść nas ty kupo tranu!!! *Słyszę odgłosy kopania i widzę, jak co jakiś czas na skórze ryby pojawia się odbicie sandałów Natsu. Rany!!! Co za niespokojna dusza :). Ale za to go kocham!!!!*. Ja chcę stąd wyjść!!!
    Ganbare Natsu!!! Wierzę w ciebie!!!
    Natsu: Ty to przestań gadać i nam pomóż!!!
    Sorry. *Unoszę ręce w obronnym geście*. Skoro ani ty, ani Erza nie daliście mu rady, to jak ja, słaba, krucha kobietka nieposługująca się magią, mam sobie poradzić z tym ościstym rybim wieprzkiem???
    Natsu: *Cisza, która aż dzwoni w uszach, pozwala mi myśleć, że Natsu kmini, co powiedziałam. Po baaaa...aaaardzo długim czasie w końcu słyszę*: Aha. Racja. O tym nie pomyślałem.
    Natsu, *jakby był obok mnie to moja dłoń wylądowałaby na jego ramieniu, w celu pocieszenia go*, a czy ty kiedykolwiek myślałeś o czymś na poważnie???
    Natsu: No zawsze tak myślę o walce, która mnie czeka.
    Tak właśnie myślałam. No nic. Wy dalej próbujcie się wydostać, a ja tymczasem lecę do kolejnego genialnego rozdziału, gdyż chcę się dowiedzieć, kto wygra potyczkę Magowie Vs Rybsko.
    Lucy: Nie!!! Nie zostawiaj nas tak!!!
    Wybacz Lucynko, ale sami jesteście sobie winni.
    Lucy i Natsu: Jak to???
    Było nie drażnić lwa, to bym ząbków nie wystawiał.
    Natsu: Lwa??? *Oczami wyobraźni widzę jego zmarszczone brwi, gdy rozkminia to, co żem rzekła*. Lucy???
    Lucy: Co???
    Natsu: Drażniłaś Loki'ego, że pokazał zęby??? *Po jego słowach wraz z Lucy robimy przysłowiowego "PalmFace'a" i uświęcamy milczeniem pytanie Natsu*
    Natsu: No gadaj!!!
    Natsu???
    Natsu: Tak???
    Weź na wstrzymanie i czasami powstrzymaj się od pytań. Dobrze radzę.
    Natsu: Ale czemu???
    Loki: Twój książę przybył!!!
    Lucy: Loki. Wydostaniesz na stąd???
    Loki: Niestety gwiazdko, nie dam rady. A dlaczego, dowiesz się pewnie w kolejny epickim rozdziale, który napisała Catherine :)
    Natsu: Loki!!!
    Loki: Tak???
    Natsu: Walcz ze mną!!!
    Daj spokój Natsu.
    Natsu: Czemu???
    Teraz masz okazję zapytać go o nurtującą cię rzecz.
    Natsu: A racja!!! Loki, czy Lucy cię drażniła i pokazałeś kły???
    Loki: *Patrzy na Natsu z "WTF" wypisanym na twarzy i zastanawia się czy brać go na poważnie (Nie Loki, nie bierz tego na poważnie - mówię mu). Spogląda na mnie, uśmiecha się szeroko i po uroczym "dziękuję" rozpływa się w złotej poświacie*
    Natsu: Ej, wracaj!!!! Nie odpowiedziałeś mi!!! *Natsu uderza pięściami w miejscu, z którego przed chwilą zniknął Loki*.
    Lucy: Natsu, daj spokój!!! Zużyjesz cały tlen, którego mamy jak na lekarstwo i się udusimy. A ja chcę stąd wyjść i jeszcze wiele zobaczyć. Miej to na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tutaj ciąg dalszy, gdyż komentarz był zbyt długi i nie mogłam dodać go w całości:

      Natsu: Kuso!!! *Siada na podłodze...yyy....nie chwila, na języku rybistości po turecku i myśli (!!!) nad czymś głęboko, o czym świadczy bruzda na jego czole*
      Happy: Nastu???
      Natsu: Hmmm??? *Zwraca zielone tęczówki na Exceeda*
      Happy: Co robisz???
      Natsu: Myślę, jak nas stąd wydostać.
      Happy: *Oczy ma wielkie jak spodki, zaczyna biegać w tę i z powrotem z szokiem malującym się na twarzy i krzyczy*: Natsu MYŚLI!!! Rany Boskie!!! Ktoś mi go podmienił!!!
      Natsu: Happy, bo się pogniewam...
      Happy: Ale Natsu!!! Ty nie masz w zwyczaju myśleć!!! Powiedz coś, żebym wiedział, że ty to ty.
      Natsu: Ale się napaliłem!!!
      Happy: *Zatrzymuje się w pół kroku i unosi łapki do nieba (do podniebienia ryby)*. Klękajcie narody!!! Mój Natsu powrócił!!! *Lucy słuchając ich i patrząc na nich śmieje się w głos. Obejmuje brzuch, który w końcu ją rozbolał i ociera kąciki oczu*.
      Lucy: Jesteście nienormalni. Nawet w chwilach krytycznych sprawiacie, że jest mi wesoło.
      No dobra. To dalej róbcie kabaret i próbujcie się wydostać, a hasam do kolejnego rozdziału ;).
      Lucy: Nie!!!!!!!!!!!!!! *Ale już coraz słabiej ją słyszę*

      Tym optymistyczny akcentem zakończę ten nużący komentarz i w szpagatami biegnę do rozdziału nr 5 :D

      Usuń
    2. Ooo Loki mnie zna, normalnie jaram się <3
      Cieszę się, że rozdziały Ci się podobają :D

      Usuń
    3. No, a jakże inaczej mogłoby być??? Wiem, zmęczyłam Cię tym komentarzem tak, jak poprzednim... Przepraszam, ale jak już zacznę pisać to nie wiem, kiedy skończyć :D

      Usuń
    4. E tam zamęczyłaś :) Fajnie czyta się takie długie komentarze i pośmiać też się można. Skoro jak zaczniesz pisać to nie wiesz kiedy skończyć to naprawdę musisz założyć bloga :D
      Tylko pamiętaj, jak założysz to mi powiedz/napisz xD!!!

      Usuń