wtorek, 25 lutego 2014

1. Dwa Serca

 "Podobno największe miłości to te, których nigdy nie było"


-Brawo Happy! Wiedziałem, że ci się uda!-Natsu krzyczał zza pleców niebieskiego kota a Lucy przysłuchiwała się im oparta o drzewo.
-I tak ci nie dam tej rybki Natsu.
-Co? Ale dlaczego? Gdybym ja złowił rybkę to by ci dał.- powiedział chłopak z wyraźnie obrażoną miną.
-Natsu, czemu robisz z tego taki problem. Przecież zawsze możemy zjeść coś na mieście. Ja nie mam zamiaru jeść surowej ryby.- dodała od siebie Lucy coraz bardziej zniecierpliwiona
-Kto powiedział, że będziemy jeść surową. Ja ją przypiekę- odrzekł z chytrym uśmieszkiem- Poza tym skąd ten pomysł, że podzielimy się z tobą tą rybką? Złów sobie własną!
-Słucham??
-Ty też złów sobie własną, ta jest moja!-między różowowłosym a kotem wybuchła kłótnia. Słychać było, że coś do siebie krzyczą, jednak przez ten jazgot nie dało się zrozumieć dokładnie co. Lucy była już naprawdę zdenerwowana. W końcu przyszli tutaj na misję a nie łowić ryby. Musiała jednak przyznać, że ona też była głodna. "Może rzeczywiście złowię sobie rybkę? Albo lepiej, w czasie ich kłótni zabiorę ją Happyemu! Nie! Nie! Opamiętaj się Lucy!- myślała dziewczyna. Cierpliwie czekała aż towarzysze skończą się kłócić, ignorując burczenie w brzuchu. Zaczęło się ściemniać. Lucy rozejrzała się dookoła i zobaczyła niedaleko duży, jasny punkt. Przyjrzała mu się dokładniej. Była to nadmorska restauracja Dwa Serca. Lucy od razu poczuła ten smaczny i kuszący zapach jedzenia...
-Dosyć!-krzyknęła- Patrzcie! Tam jest restauracja! Zostawcie te wasze głupie ryby i chodźmy zjeść coś normalnego!
-No wiesz? Ryby to też normalne jedzenie.-powiedział zdezorientowany Natsu
-Po prostu jesteś zła Lucy bo nie złowiłaś sobie rybki.
-Wcale, że nie! Po prostu..-Lucy spuściła wzrok-Ja zawsze marzyłam, żeby pójść do takiej nadmorskiej restauracji. Tam o tej porze jest tak romantycznie. Na niebie są gwiazdy,który odbijają się również w wodzie i ich światło rozświetla twarze zakochanych, siedzących przy stolikach i trzymających się za ręce a nieopodal gra skrzypek..Ahh..-Lucy pogrążyła się w marzeniach nie zwracając uwagi na dziwnie jej przyglądających się kompanów. 
-No więc skoro nigdy nie byłaś w restauracji to chodźmy Lucy!-powiedział teraz już podekscytowany Natsu
- Byłam w restauracji! I to wiele razy, ale nie w takiej...Ta jest taka romantyczna.
-Nie dziwię się, że nie byłaś w taki miejscu skoro nigdy nie miałaś chłopaka Lucy- śmiał się niebieski kot.
-Zamknij się!

-Witam, co mogę podać tak pięknej parze.
-My nie jesteśmy parą-tłumaczyła się przed kelnerem trochę zakłopotana Lucy
-Oh przepraszam. Po prostu wyglądacie razem tak uroczo. 
-Ej, kelnerku!- krzyknął zdenerwowany Natsu, wstając z krzesła i opierając się rękami o stół- Czy to jest całe wasze menu?
-Zgadza się drogi panie- odpowiedział uśmiechnięty kelner
-To dlaczego nie ma tu ryb?Mój przyjaciel lubi ryby, ale ich tu nie ma!!- Natsu rzucił jadłospisem w kelnera. Lucy zaczęła go uspokajać.
-Natsu opanuj się! Jesteśmy teraz w miejscu publicznym! Spójrz ludzie się na nas gapią!
-To nie moja wina Lucy, że to taka badziewna knajpa bez ryb. No więc ja i mój przyjaciel zabieramy nasze pieniądze gdzie indziej.
Lucy siedziała na krześle nie wierząc własnym uszom. Jak ktoś morze być aż tak niewychowany?-ciągle zadawała sobie to pytanie. W końcu nie wytrzymała i złapała Natsu za rękaw ubrania usadzając go z powrotem na miejscu. 
-Poprosimy wasz dzisiejszy specjał.I- dodała na ucho- mógłby by pan załatwić surową rybę dla tego kota?- kelner pokiwał porozumiewawczo głową po czym odszedł. 
-Widzisz Natsu? Wszystko można polubownie załatwić a ty zawsze tylko się pieklisz. No to teraz możemy cieszyć się wspaniałym wieczorem.- zaproponowała Lucy. Natsu nie był zbytnio zadowolony i ciągle mruczał coś pod nosem. Lucy zignorowała jego zachowanie i starała cieszyć się z wieczoru. Rozglądając się dookoła Lucy postanowiła, że na randkę na pewno będzie chciała tutaj przyjść. Ale będzie jakiś chłopak, który ja tu zabierze? Trudno teraz znaleźć chłopaka, który zaprasza dziewczynę do jakichś restauracji. I w tej chwili Lucy coś sobie przypomniała. Przecież Natsu mnie tutaj zaprosił..znaczy ja zaprosiłam jego, ale on mnie tutaj zabrał...Nie wpadaj w paranoję dziewczyno! Spokojnie! Uspokój się!- Lucy chwyciła się za głowę i zaczęła nią kręcić w różne strony, przykuwając tym uwagę ludzi. 
-Wszystko w porządku Lucy?-zapytał Natsu
-Co? Ah..Tak, tak. Słuchaj powiedz mi Natsu..-Lucy zaczęła się lekko rumienić- Nie to żeby mnie to obchodziło, ale tak z ciekawości cię zapytam..Byłeś kiedyś na randce?
-Hmm-Natsu chwilę pomyślał- Kiedyś jako dziecko to wziąłem nawet  ślub- uśmiechnął się- miałem żonę i dziecko hahaha to były czasy. Ale nie wiem czy to się liczy. 
-Wtedy ten ślub wziąłeś z Lisanną prawda? Przyjaźniliście się.
-Tak. Było kilka naprawdę śmiesznych sytuacji. Wiesz, cieszę się, że wróciła z Edolas. 
-Tak. Ja też- odpowiedziała bez entuzjazmu
-Lucy jest zazdrosna!-krzyknął Happy.
-Co? Ja zazdrosna? W każdym razie muszę przyznać Natsu, że twój Edolański odpowiednik był naprawdę przystojny! Był też miły i taki wrażliwy...Mogłabym się w nim zakochać. - Lucy znowu się rozmarzyła
-No, ale my wyglądamy tak samo...
-Co? To znaczy tak, tak, ale zachowujecie się inaczej a charakter ma duży wpływ na to jak postrzegają cię inni. Kiedy jesteś dobry to twoje piękno staje się większe.
-Czyli sugerujesz, że jestem zły?
-Nie.
-Czyli jestem według ciebie przystojny?
-Ja...Ja tego nie powiedziała!- Lucy znowu zaczęła się rumienić.
-To nie rozumiem. 
-No dobra może i jesteś niczego sobie, ale rozumem nie grzeszysz. 
Przyjaciele tak kontynuowali by swoją sprzeczkę, ale przyszedł kelner z ich zamówionym jedzeniem.
-Proszę, oto  państwa zamówione. Nasz dzisiejszy specjał Szarlotka Zakochanych- Lucy spojrzała na różowe ciasto, ozdobione różnej wielkości sercami. Na samym środku był napis I love you. - Zwyczaj jest taki, że mężczyzna wręcza kawałek ciasta z największym sercem i tym oto napisem swojej towarzyszce. Nie musi wtedy wymawiać tych jakże krępujących słów. Jeżeli dziewczyna odwzajemnia uczucie to również daje mężczyźnie taki kawałek. To takie wygodne ohohoh. A oto rybka dla waszego kota. Smacznego. 
Lucy, Natsu i Happy zabrali się za pałaszowanie. Wielki napis na cieście irytował Lucy. W końcu poczuła się nieswojo spoglądając na otaczające ich pary, poprawka zakochane pary i ten cały romantyczny nastrój. Ktoś mógłby pomyśleć, że Lucy jest tu na randce...
-Nawet nie spróbowałaś ciasta. 
-Ja..straciłam apetyt.- Lucy odsunęła talerz, 
-Nie mów, że to przez ten napis. Spokojnie Lucy kiedyś znajdziesz sobie faceta, a tymczasem jedz ciasto! To tylko jedzenie a jedzenie jest po to żeby je zjeść.
-Racja Natsu. Smacznego!- Lucy raz, dwa opędzlowała ciasto pozostawiając pusty talerz.- Ale się najadłam.- Nagle dało się słyszeć fajerwerki. Lucy oglądała je z błyskiem w oku. Wiedziała, że restauracja Dwa Serca będzie należeć do jej ulubionych miejsc.Wyobraziła sobie jak jej koleżanki z gildii zastanawiają się gdzie pójść na randkę a ona poleca im bar Dwa Serca. 
-Tak! Jestem taka super-krzyknęła Lucy, ale Natsu i Happy ją zignorowali. W końcu przyzwyczaili się do jej wygłupów. 
-A teraz mamy dla państwa niespodziankę- ogłosił kelner- Oto kobieta nie tylko z dużym seksapilem, ale i głosem! Powitajmy gorąco Hariette!
Na niewielką scenę weszła wysoko i niezwykle zgrabna kobieta z długimi różowymi włosami. Miała rówień wyzywające spojrzenie, które utkwiła w Natsu. Po niedługiej chwili kobieta zaczęła grę na koto.
-Gdzie jesteś ma miłości..tyle na ciebie czekam. Co jeżeli jesteś blisko a ja cię ignoruję. Może nadszedł czas byś sam tu do mnie przyszedł, byś sam mnie za rękę złapał..byś sam złożył namiętny pocałunek na mych martwych ustach...- po zaśpiewaniu ostatniego słowa wersu Natsu gwałtownie wstał z krzesła i drżącymi oczami wpatrywał się w śpiewającą kobietę. Lucy zaczęła się im przyglądać. Przerażona stwierdziła, że kobieta śpiewa piosenkę, nie odrywając wzroku od Natsu- Chodź, chodź tu, pocałuj mnie. Ile czekać mam. Chcę wreszcie twoja być. Całą siebie oddam w ręce twe jeżeli tylko pocałujesz mnie..- Natsu powolnym krokiem ruszył w stronę śpiewaczki. Lucy odruchowo złapała go za rękę, ale chłopak wyrwał jej się. Dziewczyna zauważyła, że jego usta układają się tak jakby co chwilę wypowiadał imię "Hariette".
-Coś tu jest nie tak-powiedziała sama do siebie Lucy i na wszelki wypadek wyciągnęła klucz Leo.- Natsu, co ty wyprawiasz?- zapytała się dziewczyna, jednak chłopak zignorował ją.
-Chodź tu do mnie. Pospiesz się. Nie chcę czekać nigdy więcej...- Harietta śpiewała dalej nie odrywając wzroku z Natsu. Lucy wiedziała, że musi coś zrobić, ale nie chciała też zwracać na siebie większej uwagi przywołują ducha. Chwilę pomyślała, ale w końcu stanęła przed Natsu i zagrodziła mu drogę.
-Zatrzymaj się Natsu!- zmusiła go do spojrzenia jej prosto w oczy. Natsu zatrzymał się. Był zdezorientowany i oszołomiony jakby coś go zahipnotyzowało.  Lucy powoli posadziła go na krześle. 
-Wszystko w porządku?-zapytała z troską w głosie
-Tak, ale co się właściwie stało?
Lucy chciała opowiedzieć Natsu całe zajście, ale nagle coś sobie przypomniała.
-Gdzie jest Happy?-zapytała nagłos samą siebie. Rozejrzała się i zobaczyła go śpiącego w najlepsze pod stołem. Widocznie śpiew Harietty był dla niego nudny...
-Lucy, możesz wyjaśnić mi co tutaj się stało?- zaczął Natsu.
-Oh, jaka piękna z was para.
Lucy obejrzała się za siebie. Stała za nią Harietta. Miała bardziej wyzywający uśmiech na twarzy niż wcześniej.
-Natsu Dragneel i Lucy Heartfilia. Jakże miło mi was poznać. 
-Ale my się chyba nie przedstawiliśmy?- dodał dalej nic nie rozumiejący Natsu
-Wystarczy, że ja was znam. Nie ma to jak prawdziwa miłość wisząca w powietrzu. Jednak to przykre dla mnie. Ja nigdy nie znajdę osoby, która mnie pokocha. Prawda, Natsu?
Lucy poczuła się dziwnie. Z każdym wypowiedzianym przez Hariette słowem przeszywał ją coraz to mocniejszy dreszcz. Jedyne czego teraz chciała to jak najszybciej opuścić to miejsce.
-Naprawdę ładnie śpiewasz Harietto.Natsu, weź Happy'ego. Będziemy się już zbierać.
-Nie chcecie posłuchać mojej kolejnej piosenki? Będzie o miłości i śmierci. Nosi tytuł Śmiertelny pocałunek.
-Cóż to naprawdę intrygujący tytuł, ale musimy już iść.- ponaglała Lucy
-Dlaczego? Ja chętnie posłucham jak Harietta śpiewa- dodał Natsu- Patrz jak Happy smacznie śpi. Nie budźmy go.
-Naprawdę Natsu musimy już iść.
-Nie musicie. Siadaj Lucy- powiedziała zimnym głosem Harietta i wtedy Lucy poczuła jak jej ciało wbrew jej woli siada na krześle. 

7 komentarzy:

  1. Wow *u* Naprawdę świetnie piszesz :) Już nie mogę się doczekać nexta :3
    Pozdrawiam i życzę weny :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wyczuwam chemię pomiędzy Natsu i Lucy, małą ale wyczuwalną. Sądzę, że może będziesz planować zrobić z nich parę... Zaciekawiło mnie to... Harietta jest chyba syreną, albo czymś w tym rodzaju, uwodzenie głosem itd... Czekam na kontynuację :3
    Życzę weny i pozdrawiam.

    Jak zawsze przy pierwszym komentarzu zostawiam swojego małego nakama, który, mam nadzieję, nie będzie przeszkadzał.
    http://natsu-x-lucy.blogspot.com/

    Oczekuję dalszych rozdziałów ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahaha!!! Happy, jesteś mistrzem w dogryzaniu Lucy :). Uwielbiam cię za to!!!
    Happy: Aye, Sir!!!
    Grzeczny Happy :D. Co myślisz o Natsu i Lucy???
    Happy: Oni się lllllllllllllllllllllllubią.
    Heh, zgadzam się z tobą :). Nawet bardzo ;D. I jeszcze ta restauracja.... Marzenie!!!
    Happy: Restauracja jak restauracja, byle rybki były.
    No tak. Trafił nam się wymagający osobnik :).
    Happy: Aye, Sir!!!
    No a co myślisz o Harietcie???
    Happy: To ta pani, która mnie uśpiła???
    Hai, hai.
    Happy: Dziwna jest. Znacznie dziwniejsza od Lucy.
    Lucy: Ja to słyszę!!! Zaraz cię dorwę kocie i pożałujesz!!!
    Happy: Lucy mnie nie dogoni!!! *wzbił się w powietrze i odleciał; Lucy podążyła za nim i po chwili obydwaj przypominają małe kropki*
    No, chwila spokoju :). Rozdział bardzo przyjemny. Dużo NaLu, co mnie bardzo cieszy. Jeśli chodzi o tą Hariett, to jest intrygująca i irytująca!!! I jeszcze Natsu wpadł jej w oko!!! Ranyści, świat stanął na głowie!!!

    Ps. Proszę, wyłącz weryfikację. Będzie łatwiej :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślałam, że wyłączyłam no ale nic, naprawię błąd :D
      "Happy: Restauracja jak restauracja, byle rybki były"
      Rozwaliłaś mnie tym totalnie
      Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)

      Usuń
    2. Spoko :). Już naprawiłaś :D. Dziękować :). Ciesze się, że Ci się podoba :). I nie ma za co :). Pędzę dalej :).

      Ps. Bardzo fajna czcionka na komentarze ;)

      Usuń
  4. Śmieszny, trochę romantyczny... Bardzo przyjemnie się czyta i ogólnie jestem ciekawa, co dalej się wydarzy ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń